Dziś w Trybunale Sprawiedliwości UE odbyła się rozprawa dotycząca pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego, które dotyczyły m.in. niezależności KRS. Duże kontrowersje wzbudziła informacja na temat terminu, w którym rzecznik generalny TSUE ma ogłosić opinię w sprawie wspomnianych pytań. Stanie się to trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jak przekonuje prof. Kazimierz Kik – nie ma tu żadnego przypadku.

Rozmówca portalu TVP.Info zaznaczył, że owa decyzja ma być wyrazem politycznego nacisku mającego na celu zmiękczenie polskiego rządu.

Jeśli nie uda się go zmiękczyć, to tuż przed wyborami może to poważnie wstrząsnąć atmosferą polityczną, w duchu ostrzeżenia wyborców przed głosowaniem na „partię przeklętą” przez unijny establishment. To jest oczywiste, tu nie ma żadnego przypadku”

- mówił Kik.

Ekspert zaznaczył też:

Choć mogę tylko domniemywać, to myślę, że tego typu sytuacja jest oczywistą, nie ma takich przypadków. Będzie ta sprawa rozgrywana jako jeden z instrumentów niedopuszczenia do sukcesu politycznego ugrupowań, które nazywa się „populistycznymi”. Musimy pamiętać, że instytucje wspólnotowe, w tym sądownicze, jak TSUE, nasycone są przez elity liberalne o odcieniu czy to socjaldemokratycznym, czy liberalnym, czy chadeckim. Tak jak polski aparat sądowniczy znajdował się w kręgu oddziaływania PO, tak również na szczeblu unijnym ma on określone afiliacje polityczne”.

Prof. Kazimierz Kik przekonuje też, że celem wszystkich instytucji wspólnotowych jest „[…] wstrzymywanie fali »populizmu« w Europie i marszu »populistów« do PE i innych instytucji wspólnotowych”.

Dodaje, że rząd PiS znajduje się na tej licie, a więc decyzja TSUE wygląda na jeden z instrumentów owej taktyki.

dam/TVP.Info,Fronda.pl