Prof. Karol Karski, eurodeputowany PiS przedstawia bliżej sytuację, która ma aktualnie miejsce w Parlamencie Europejskim i udziela nam swojego komentarza:

„Kwestia zorganizowania przez Donalda Tuska mini szczytu z udziałem Niemiec i Francji w sprawie sytuacji ekonomicznej Grecji wywołała dosyć duże zdziwienie. Wiele państw, m.in. państwa Beneluxu (Belgia, Holandia, Luksemburg) zaprotestowały w tej sprawie stwierdzając, iż one także wchodzą w skład strefy euro i to nie tylko Niemcy i Francja są tymi, którzy powinni decydować w tej kwestii. Widać Donald Tusk nie odgrywa żadnej samodzielnej roli, co było do przewidzenia. Opiera się na tych, którzy dali mu tę pozycję i pomija inne państwa członkowskie. Mieliśmy także do czynienia z wypowiedziami nie tylko państw Beneluxu, ale także  znaczących polityków w Parlamencie Europejskim, m.in. Guya Verhofstadta, przewodniczącego Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, który mocno skrytykował działanie Donalda Tuska. Ponadto Tusk na posiedzeniach rady prezentuje stanowisko niemieckie, w mniejszym zakresie francuskie, dotyczy to między innymi sytuacji na Ukrainie. O ile to jeszcze można to zrozumieć, gdyż Francja i Niemcy uczestniczyły w opracowaniu kompromisu w Mińsku, to należy się zastanawiać, dlaczego nie prowadzi on żadnej aktywnej polityki we własnym zakresie. Wiele było zapowiedzi, iż mamy „króla Europy”, okazało się jednak, że to jest po prostu tylko sufler możnych - do tego sprowadza się wykonywanie tej funkcji. Mam nadzieję, że pan Donald Tusk chcąc zbudować własną pozycję, będzie bardziej aktywnie uczestniczył w tych pracach i prezentował stanowiska nie tylko możnych, ale też państw Europy Środkowo – Wschodniej, z której się wywodzi. Pamiętajmy o jednym, że to Niemcy dały mu to stanowisko, lecz postępowanie to było określone wg klucza, w którym inne grupy państw także powinny mieć swoje reprezentacje na najwyższych szczeblach EU. Tusk dostał to stanowisko m.in. dlatego, że jest Polakiem. Chciałoby się, żeby te dotychczasowe sytuacje nie miały stałego charakteru. Żeby zaczął budować swoją własną pozycję osoby, która odgrywa inicjującą rolę na forum Rady Europejskiej. Taka Europa jest nam niepotrzebna. Potrzebujemy Europy współpracy, w której wszyscy czują się równi przynajmniej pod względem możliwości zabierania głosów i prezentacji poglądów. W tym tkwi siła Unii. Zrzesza 28 państw członkowskich, a nie tylko Niemicy czy Francję, którym Donald Tusk podaje kawę i herbatę.” – mówi profesor.

Europoseł odnosi się również do tłumaczenia Tuska, z którego wynika, że mini szczyt jest realizacją prośby Greków.

„Ci, którzy zostali pominięci mówią, że tłumaczenie Tuska nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Kraje Beneluxu również wkładają ogromne sumy w ratowanie greckiej gospodarki i nie widzą powodu, dlaczego mieliby być pomijani przy ustaleniach. Pamiętajmy, że to nie jest tylko kwestia państw strefy Euro. Również państwa poza strefą odczuwają konsekwencje tego, co ma miejsce w Grecji. Wszystkie państwa powinny być włączone w rozmowy na ten temat. Nawet gdyby potwierdzały się słowa Tuska, to nie jest tak, że Grecy mają prawo sobie wybierać z kim będą rozmawiać na temat swojej gospodarki, podczas gdy cała Unia łoży na ich utrzymanie. Jest to kiepskie wytłumaczenie, które potwierdza tezę o niesamodzielności byłego premiera Polski. Ma się nieodparte wrażenie, że Niemcy i Francja wzięły sobie Donalda Tuska jako alibi, a on dał się użyć do tego celu. Sprawa wygląda tak, że w sytuacji dotyczącej calej Unii spotkały się dwa państwa i omawiali sprawy z pominięciem UE, a Donalda Tuska jako szefa jednej z instytucji unijnych wzięto jako pozór, który miałby być wytłumaczeniem, że Unia nie została pominięta. Nawet sam Guy Verhofstadt, człowiek wyjątkowo prounijny krytykuje taką decyzję, widzi, że łamane są mechanizmy istniejące w strukturach Unijnych.” – mówi prof. Karski.

Co oznacza dla Unii Europejskiej stworzenie takiego tajnego szczytu? Eurodeputowany odpowiada, że „mini szczyt dwóch państw oznacza budowanie hegemonii Niemiec i Francji, burzenie modelu Unii jako organizacji międzynarodowej, a przejmowanie przez te państwa kierowania procesami unijnymi z pominięciem instytucji unijnej. To jest zły model. Europa była budowana w sposób pokojowy i zapewniała wszystkim współudział w decydowaniu. Kwestia Grecji jest istotna. Sytuacja tajnego szczytu wygląda tak, że siadło dwóch wielkich Europy i zaczęło Grecji dyktować warunki. Po tego typu spotkaniach są zawsze jakieś komunikaty – ale to jest jedna warstwa. Inną warstwą jest to, co się naprawdę tam działo. To są dwa światy. Sytuacja pokazuje, że ci wielcy próbują przejmować procesy decyzyjne i mają jednego, który im służy za listek figowy, dzięki czemu mogą mówić, że Unia była obecna, gdyż spotkanie odbyło się z Przewodniczącym Rady Europejskiej.”

Na pytanie jak mógłby zareagować Donald Tusk, gdyby spróbował być samodzielnym politykiem, profesor odpowiada:

 „Donald Tusk jako Przewodniczący Rady Europejskiej w ogóle nie ma obowiązku ani zadania zorganizować dwustronnych, czy trójstronnych spotkań w tej przestrzeni geopolitycznej.  Nie jest też tak, że Polska, Wielka Brytania, czy Szwecja, mimo że nie są w strefie euro nie są zainteresowane tym, co dzieje się w Grecji. Z punktu widzenia Polski wkładanie ogromnych pieniędzy w Grecję powoduje, że w innych miejscach budżetu UE, z których moglibyśmy korzystać, nie ma pieniędzy.” – informuje europoseł.

Rozmawiała Karolina Zaremba