Tomasz Wandas, Fronda.pl: O czym świadczy fakt, że stanowiska stracili “pewni” ministrowie, a w większości zostali na nowe stanowiska powołani ludzie z najbliższego otoczenia Mateusza Morawieckiego?

Prof. Jan Żaryn, senator PiS: Myślę, że można zaryzykować tezę, że zmiany te świadczą bardzo wyraźnie o tym, że w zdecydowanej większości jest to rząd autorski pana premiera Mateusza Morawieckiego.

Skąd ta pewność?

To pan premier Mateusz Morawiecki był tym, który jako osoba najważniejsza, jako premier zadecydował o składzie swojego gabinetu, nie zrobiły tego inne osoby, które mogłyby być brane pod uwagę jako wiodące w procesie formowania się gabinetu, jak z jednej strony pan Jarosław Kaczyński, a z drugiej jakakolwiek partia z obozu Zjednoczonej Prawicy, czy Pałac Prezydencki.

A co z ministrami, którzy zostali zdymisjonowani, czy słusznie stracili stanowiska?

Ja osobiście mam pełne przeświadczenie, że ci ministrowie, którzy odeszli, szczególnie mam na myśli pana ministra Antoniego Macierewicza byli bardzo dobrymi ministrami i nie przypuszczam, aby powodem zmian była negatywna ocena dotychczasowej ich pracy.

Zatem o co mogło chodzić?

Raczej chodziło tu o inne względy, które można się domyślać, że są wynikiem pewnej próby załagodzenia napięcia jakie jest widoczne między rządem polskim i zdominowaną przez Niemcy i Francję Brukselą.

Na co gotowy jest pójść polski rząd?

Rząd polski gotowy jest do dialogu, choć nie będzie mowy o ustępstwach w sprawach zasadniczych. Czas pokaże, czy rzeczywiście tak należy to widzieć, czy jest to początek pewnego wychodzenia z kryzysu, który jest ewidentnie podyktowany antypolskością różnych ważnych graczy europejskich, którzy jak na razie nie dorastają do tego, aby przyjąć prawdę o tym co ma miejsce w Polsce.

A co ma miejsce, o co toczy się gra?

Mamy prawo być podmiotem suwerennym i to na miarę największych europejskich państw, mamy taką potrzebę i powód cywilizacyjny, aby stawać się coraz silniejszym państwem na mapie Europy i narodem na największym z możliwych poziomów politycznego i gospodarczego wzrostu.

Przy ogromny szacunku do pana Tomasza Sakiewicza, ale czy słowa: „nie zagłosuję już więcej na tego prezydenta”, czy słowa portalu Niezależna.pl „Prezydent stanął tam, gdzie stanęło ZOMO” nie są zbyt mocne?

Ja na pewno nie użyłbym tak mocnych słów natomiast polityka jest trudnym przedsięwzięciem i trzeba mieć świadomości, że czasem nawet najlepszych trzeba poświęcić, aby bronić rzeczy dużo istotniejszej. Podejrzewam, że sam pan Antoni Macierewicz rozumuje w tych kategoriach, a nie myśli według własnego miejsca na politycznej mapie Polski. Natomiast chcę zwrócić uwagę, że nie ośrodek prezydencki jest tu najważniejszym graczem, tylko raczej to, co jest od dawien dawna wiszącym kamieniem nad Antonim Macierewiczem.

Co to takiego?

Jest on osobą „potwornie” niezasłużenie znienawidzoną przez szeroko rozumiane „lewactwo” polskie i europejskie. Fakt, że jest on niesłusznie atakowany - niestety, ale w polityce nie ma większego znaczenia. Sam ten fakt w wielu aspektach może go przekreślać. Antoni Macierewicz jest osobą wyrazistą, zasłużoną dla Polski, a równocześnie został poddany do zbiorowej nienawiści lewicy szeroko pojętej co najmniej od 1992 roku. Myślę, że nie ma to nic wspólnego z panem prezydentem Andrzejem Dudą i napięciem między Kancelarią Prezydenta, a ministrem obrony narodowej.

Czy zmieni się to co najważniejsze w dialogu z Brukselą, czy mamy spodziewać się zmiany retoryki?

Jest to raczej wpisane w projekt Mateusza Morawieckiego, który jest zwolennikiem pokazania nowego rozdania rządowego, w którym jest dobra wola na zakończenie różnych konfliktów, a przede wszystkim konfliktu z europejskimi potęgami, które chcą nam dyktować warunki a przecież mamy prawo być suwerennymi. Miejmy nadzieję, że te ustępstwa nie są wynikiem zejścia z linii jednoznacznie kontynuującej dotychczasowy dorobek rządów Prawa i Sprawiedliwości, tylko, że jest to próba pokazania nowej twarzy, która jest gotowa do dialogu, ale na warunkach suwerennych.

Z jakich powodów minister Mariusz Błaszczak objął stanowisko szefa MON?

Niektórych nominacji nie znam z „zaplecza” politycznego, do końca nie wiem co spowodowało podjęcie takiej decyzji. Natomiast wydaje mi się, że pan Mariusz Błaszczak bardzo dobrze spisał się jako dotychczasowy szef MSW – okazał się być sprawnym urzędnikiem państwowym. Zapewne, nowe wyzwania i obowiązki będą dla niego kolejnym sprawdzianem umiejętności – tak oceniłbym to z jego perspektywy.

O czym świadczy ta zmiana?

Świadczyłoby to o tym, że jest on człowiekiem stale rozwijającym się jako polityk. Natomiast jakie były motywy polityczne tej decyzji, tego nie wiem.

Co teraz zrobi z rekonstruowanym rządem premier Mateusz Morawiecki, jak bardzo z dobranymi przez siebie ministrami wzrośnie w siłę?

Jest to bardzo ważne pytanie. Jestem przekonany, że fakt, iż dokonał on rekonstrukcji zdecydowanie usprawni jego relacje z poszczególnymi resortami i stanie się on rzeczywiście premierem całego rządu, wszystkich podległych sobie ministerstw.

O czym Pan mówi?

Proszę zwrócić uwagę, że część ministrów szczególnie tych, którzy są odpowiedzialni za szeroko pojętą gospodarkę - pani Emilewicz, pan Kwieciński są osobami bardzo zaufanymi i doświadczonymi w pracy państwowej, są też nie od dziś związani z premierem Mateuszem Morawieckim. W związku z tym myślę, że będzie owocowało to sprawnością gabinetu premiera RP, szczególnie na tym szeroko pojętym planie gospodarczym. Dobrze się stało, że w rządzie zasiadły osoby dotychczas nie związane z Prawem i Sprawiedliwością, poszerza się tym samym zakres możliwości naszych działań.

Czy ta nowa odsłona przyczyni się do dobra?

Myślę, że zawsze taka nowa odsłona historii jest dobrym pretekstem, ale także naturalnym sposobem do pożegnania się z ewentualnie istniejącymi wcześniej, a niepotrzebnymi napięciami. Nowa rzeczywistość może stanowić dobry pretekst do tego, aby nie pozostawać w małostkowościach, tylko iść do przodu.

Dziękuję za rozmowę.