Tomasz Wandas, Fronda.pl: W świetle tego z czym mamy obecnie do czynienia, warto postawić pytanie czym w istocie jest "mowa nienawiści"? 

Prof. Jan Żaryn, historyk, senator RP: Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć, że pole interpretacyjne tych dwóch słów, tego pojęcia, zostało zagospodarowane na zachodzie Europy, czy w "świecie" przez silniejszą, medialno-ideologiczną stronę. Według liberalno-lewicowej doktryny "mowa nienawiści" oznacza naruszanie tego co zostało wypracowane przez pokolenie 68' w związku z prawami człowieka i obywatela. 

Proszę rozwinąć myśli. 

Ta przestrzeń praw człowieka i obywatela została de facto zagospodarowana przez ideologię, w której zestaw wartości podstawowych, którymi żył "Stary Kontynent" (i którym też promieniował przez wieki związany aksjologicznie z chrześcijaństwem) został poddany totalnemu zrelatywizowaniu.

To znaczy?

Zastąpiony został przez doktrynę, która wyrasta z pnia wielkiej rewolucji francuskiej i intelektualnie masonerii dziewiętnastowiecznej, której jedną z odsłon był zakończony z sukcesem rozdział państwa do Kościoła na terenie Francji w 1905 roku. Wtedy prawo stanowione, odeszło od aksjologii i stało się użytecznym narzędziem do realizacji bieżących potrzeb kolejnych pokoleń ludzi lewicy. Z drugiej strony, druga wersja tego rozdziału państwa od Kościoła (nierównie dramatyczna w skutkach) to rewolucja bolszewicka, która miała miejsce w 1917 roku.

Jaki był tego skutek wszyscy wiemy...

Rewolucja bolszewicka dokonała aksjologicznego spustoszenia. Bolszewicy uznali, że najlepszym sposobem na eliminację porządku publicznego w oparciu o aksjologię chrześcijańską jest wyrżnięcie tych wszystkich, którzy śmią być nosicielami niepoddającymi się edukacji bolszewickiej. 

Jak jest dzisiaj?

Dziś wydaje się, że lewica bliższa jest tendencjom związanym z miękką próbą dewastacji porządku aksjologicznego w świecie, działa przede wszystkim na poziomie prawa stanowionego. Jednym słowem dziś lewica chętniej odwołuje się do dekretów francuskich z 1905 roku niż do tego, co niesie ze sobą bolszewizm. Natomiast, jeśli mam być szczery, to w dzisiejszej lewicy widzę elementy jednej i drugiej pokusy. Raport dotyczący prześladowań chrześcijan w 2017 roku w Europie wskazuje, że najczęstszym przypadkiem ataku na chrześcijan są rabunki w przestrzeni sacrum

O czym to świadczy?

Jeszcze niedawno wydawało się, że Europa jest zdolna do fundamentalnej zgody, że istnieje w ogóle przestrzeń profanum i sacrum i że w sferę sacrum nie wolno wkraczać. Bolszewicka metoda wkraczania w sacrum, polegała na tym żeby funkcjonariusze UB przełamali swoją niemożność wejścia na teren klasztoru, zakrystii, kościoła - to mentalne przełamanie miało być pewną zdobyczą cywilizacyjną bolszewików walczących z przestrzenią sacrum. Dzisiaj ten typ prześladowania Kościoła, przy zgodzie niesprzeciwiania się, w sensie wyraźnego niehonorowania przestrzeni sacrum powoduje, że takich przestępstw związanych z wchodzeniem na teren sacrum będzie oczywiście coraz więcej. 

Jakiś konkretny przykład?

Konkretnych przykładów jest wiele. Np. Jest to kwestia pomnika Jana Pawła II we Francji. Krzyż, który umieszczony jest w tym pomniku, ma przeszkadzać w przestrzeni publicznej, to oznacza, że nie jest to godne honorowania - taki sygnał jest wysyłany do świata przestępczego. Człowiek w prawie stanowionym, wytwarza pewne mechanizmy odbioru rzeczywistości i między innymi rzeczywistość sacrum została między innymi w ten sposób pogwałcona. W tym samym raporcie z 2017 roku są przypadki mówiące nawet o próbie wykorzystywania prawa stanowionego do walki z biskupem (Hiszpania), który w przestrzeni sakralnej głosił naukę Kościoła sprzeciwiając się lewicowej ideologii. 

O czym to świadczy?

Na bazie swojego interpretowanego prawa człowieka i obywatela ludzie lewicy śmą oskarżyć ludzi Kościoła o nieprzestrzeganie prawa stanowionego na terenie świątyni, która jest miejscem nauki Kościoła a nie miejscem nauki ideologów lewicowych, interpretujących po swojemu prawa człowieka i obywatela. Takich przykładów, także drastyczniejszych, kroczących w stronę bolszewizmu będzie dużo więcej. 

Nie brzmi to optymistycznie.

Jeżeli osoby kierujące szkołami katolickimi w Wielkiej Brytanii nie mają prawa wychowywać dzieci zgodnie z katechizmem i nauką Kościoła dotyczącą choćby kwestii rozumienia rodziny, rozumienia pojęć patologicznych i tych związanych z ochroną życia ponieważ naruszają one ideologię lewicową pod hasłem "mowa nienawiści", to rzecz jasna mamy przykłady świadczące już nie o miękkiej ale twardej, totalnej walce, która wkracza na teren praktyki bolszewickiej, a nie francuskiej. 

Tak jak pan wspomina nie da się nie zauważyć, że to środowiska lewicowe bardzo często zwracają uwagę na potrzebę walki z tak zwana mową nienawiści. Dlaczego? Czy są to dobre intencje czy ma to służyć im dziś do osiągnięcia konkretnego celu? Jesi tak, to jaki to cel?

Wydaje mi się, że aktywne środowiska tworzące elity, zarówno ideologów jak i praktyków lewicowych nie są pozbawione inteligencji i wiedzy na temat skutków swoich poczynań. Jest to program kulturowy, który dotyczy przemiany człowieka, tak jak niegdyś bolszewicy pragnęli zmienić człowieka metodami bardziej prymitywnymi ale bardzo ostro niszczącymi różnego rodzaju naturalne struktury, które do tej pory kultura europejska wytworzyła tak dziś ideolodzy lewicowi walczą z Kościołem w bardziej subtelny sposób. Natura i kultura w łączności ze sobą stawały się dziedzicem pewnego dorobku, który na przełomie XIX i XX wieku został w różnorodny sposób naruszony. Naruszany jest także w XXI wieku. Dzisiaj mamy dokładnie ten sam scenariusz choć w miękkiej wersji czyli bardziej "francuskiej" niż bolszewickiej. Widoczny jest on bardzo często w tej przestrzeni o której nasza strona bardzo często mówi, to znaczy w przestrzeni dotyczącej poszanowania rodziny jako związku opartego na małżeńskie kobiety i mężczyzny jako biologicznie a nie kulturowo uwarunkowanych płciach. Twierdzimy także, że istnieje aksjomat definicji życia, które jest od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Istnieje także aksjomat dotyczący wolności, wolnej woli tego co stanowi podmiotowość człowieka i próba wpisania go w ideologię, która łamie odziedziczony stan natury i kultury z niej wyrastającej jest naruszeniem egzystencji człowieka, jest zniszczeniem w człowieku człowieczeństwa. 

To znaczy?

W definicję człowieka wpisane jest dziedzictwo wynikające z praw naturalnych i kulturowych, które nie są do rewolucyjnego zbycia bez konsekwencji czyli bez zniszczenia konstrukcji człowieka do tej pory funkcjonującego od wielu wielu pokoleń. Trudno w związku z tym oprzeć się wrażeniu, że tak jak w przypadku rewolucji jakobińskich, rewolucji bolszewickiej czy rewolucji tworzonej w innym trybie przez lorze masońskie czy poprzez dekrety prawa stanowionego, mamy do czynienia z stale trwającym w dziejach mocnym uderzeniem w podstawy cywilizacyjne "Starego Kontynentu". 

Z ust polityków opozycji, którzy bardzo często mówią o potrzebie walki z hejtem przy okazji tragicznej śmierci Pawła Adamowicza, często padają słowa, że doszło do mordu politycznego oraz ze wszystkiemu winny jest PiS. Opinia publiczna w znacznej części zdaje się nie widzieć tych sprzeczności w wypowiedziach tych polityków i ma przekonanie, że to faktycznie PiS jest wszystkiemu winny. Z czego to wynika? 

Polacy to mądry Naród, jest tak choćby przez fakt, że jednak mimo wszystko w zdecydowanej większości uczęszczamy do kościoła na msze święte, pobieramy przynajmniej dwa razy w roku, przy okazji Świąt nauki ewangeliczne. Dzięki temu jesteśmy w stanie jako Naród, odróżnić postawę, która jest poszukiwaniem prawdy od postawy która ma na celu wprowadzenie w krwiobieg opinii publicznej kłamstwa, tak by opanowywało ono umysły ludzkie. 

Z czym w istocie mamy dziś zatem do czynienia?

To, co dzisiaj się dzieje jest ilustracją różnicy w podejściu do życia zbiorowego. Po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza, prezydent oraz premier wypowiedzieli się w taki sposób, że można było słuchając ich, poczuć potrzebę zrobienia indywidualnego rachunku sumienia. Rachunek sumienia jest indywidualnym spotkaniem z Panem Bogiem. Nie ma to nic wspólnego z próbą udowadniania, że jedyne piersi w które należy się bić, to są piersi drugiej osoby, osoby tego fundamentalnego konfliktu. Bicie się w tym czasie w cudze piersi jest i musi być postrzegane (w tej perspektywie prawdy) jako prowokacja, która jest obliczona na to, że druga strona nie wytrzyma presji i wejdzie w tą prowokację, także uderzając w piersi przeciwnika. Ludzie istniejący w życiu publicznym sami wystawiają o sobie świadectwo poprzez to co i jak mówią. Jedni okazali, że żyją w prawdzie, drudzy natomiast pokazali jak prawda jest im daleka. 

Co ma Pan Profesor na myśli?

Bicie się w cudze piersi - i to jest jedyna prawda - jest w gruncie rzeczy prowokacyjnym nawoływaniem do nienawistnego odzewu (tak mówi logika, a porządek logiczny jest jedynym w którym powinnismy funkcjonować). Taka jest logika intencyjna tych, którzy pomawiają w opozycji Prawo i Sprawiedliwość czy kogokolwiek poza sobą, że jest winien śmierci Pawła Adamowicza. Natomiast w rachunku sumienia każdy z nas niech się zastanawia, najlepiej milcząc, czy w skutkach nad którymi nie panujemy nie przyczyniamy się swoimi wypowiedziami czy zachowaniem do funkcjonowania zła - to jest prawdziwa postawa, która wypływa z pojęcia "prawda". To są ewidentnie nie tylko ewangeliczne, chrześcijańskie zasady rozumienia rzeczywistości, tylko humanistyczne, ogólnoludzkie - wcale nie muszą wypływać ze źródła chrześcijańskiego. 

Jednak Pan wypowiada się jako człowiek wiary. 

Tak, w moim przypadku wypływają ze źródła chrześcijańskiego. Mam ten komfort, że istnieje Kościół, który potrafi mi podpowiedzieć jak mam myśleć, rozumieć. Natomiast ludzie nienależący do Kościoła, mają prawdopodobnie problem, bo muszą mieć większą dyscyplinę wewnętrzną wypływająca z ich poczucia tożsamościowego, związanego z "ewangelią własną". Ja na szczęście mam Ewangelię Chrystusa, zapisaną przez Ewangelistów, stąd mogę czuć się swobodniej, nie potrzebuje aż tak wielkiej samodyscypliny. Reasumując, jeżeli rzeczywiście chcemy coś zrozumie z tego stanu w którym staraliśmy się żyć przez ostatni tydzień, to warto przyjąć do wiadomości jako fakt obiektywny, że jeżeli Kościół Rzymskokatolicki, zostanie wykorzeniony z przestrzeni publicznej to nie ostanie się nam już żadna instytucja, do której wszyscy możemy się odwoływać. 

Wszyscy?

Tak, mówię to nie bez przyczyny ponieważ ten tydzień pokazał, łącznie z pogrzebem pana Pawła Adamowicza, że nawet jeżeli było widać, że diabeł porusza się po bazylice mariackiej, to jednak cały czas wygrywa tam Pan Bóg. 

Dziękuję za rozmowę.