Pacyfikacja kopalni Wujek która miała miejsce 16 grudnia 1981 r. to najbrutalniejsze wydarzenie stanu wojennego. Już poprzedniego dnia w Manifeście Lipcowym doszło do użycia broni i ta sama ekipa szturmowa została przekierowana do Wujka, co świadczyło o determinacji władzy, by za wszelką cenę zdusić trwający strajk. Prawodawstwie strzały snajperskie padły też z helikoptera, który latał nad miejscem pracy górników. Pacyfikacja kopalni miała być twardą odpowiedzią twórców stanu wojennego wobec niepokornego społeczeństwa Górnego Śląska. Obowiązujące wówczas bardzo nieprecyzyjne przepisy zezwalające na użycie broni odbierały w gruncie rzeczy możliwość wskazania, kto jest odpowiedzialny za tę zbrodnię – czy dowódca miejsca który bezpośrednio podejmował decyzję dotyczącą użycia broni palnej, czy generał Kiszczak. Trwający wiele lat proces zomowców biorących udział w tej masakrze, stanowił również pewną symboliczną historię III RP i jej sądownictwa - niewydolnego, niepotrafiącego doprowadzić do ukarania winnych. ZOMO mogło działać dzięki bezkarności zagwarantowanej im przez generała Czesława Kiszczaka. 

Wszystko wskazuje na to, że zbrodnie stanu wojennego, z tą największą z grudnia 1981 r. zostały już definitywnie rozliczone w III RP. Winnych nie uda się już pociągnąć do odpowiedzialności, głównie dlatego, że w większości są to ludzie w podeszłym wieku.

Niestety, także nasze społeczeństwo nie potrafi uporać się z tym balastem historycznym i dokonać właściwego rozrachunku. Propaganda stanu wojennego i samego generała Wojciecha Jaruzelskiego miała swobodne możliwości rozwoju w III RP. Przemówienie Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r., w którym padły słowa o „mniejszym złu” pozostały dla sporej części polskiego społeczeństwa prawdą objawioną co do zasadności wprowadzenia stanu wojennego. Głęboki podział widoczny jest także i dziś, odzwierciedlają to wyniki sondaży. Jest naszym wspólnym, pokoleniowym zaniedbaniem, że nie potrafiliśmy odbudować wspólnoty narodowej wokół tak ważnej sprawy dotyczącej historii Polski.

Not. ed