Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Ministrowie finansów Niemiec i Francji zapowiedzieli w poniedziałek wzmocnienie strefy Euro a plany przewidują objęcie nią również i Polski, choć data ostateczna - rok 2025 - została oficjalnie zdementowana. Czy zdaniem Pana Profesora Polska powinna wejść do strefy Euro i jak to może wpłynąć na sytuację finansową Polaków?

Prof. Grzegorz Górski, prawnik, wykładowca akademicki: Polska powinna uczynić wszystko, aby w dającej się przewidzieć przyszłości trzymać się jak najdalej od Euro. Strefa Euro przeżywa olbrzymie problemy i nie wydaje się, aby w perspektywie 2025 – 2030 była w stanie trwale je przezwyciężyć. Stąd Niemcy poszukują potencjałów ekonomicznych, które mogą wesprzeć je w dźwiganiu owych problemów. Gra tak naprawdę toczy się o Polskę, Danię i Szwecję, bo te kraje wspólnie stanowią już atrakcyjny potencjał z punktu widzenia interesów Niemiec.

Dla Polski i dla Polaków wejście do strefy Euro wiązałoby się bardzo wieloma niepożądanymi skutkami. Ale byłoby na rękę międzynarodowym korporacjom operującym w Polsce i lokującym tu swoje towary. Przede wszystkim jednak pozbawiłoby nas możliwości suwerennego decydowania o kierunkach naszego rozwoju gospodarczego. Nie leży to w interesie Polski i Polaków.

Czy zapowiadane przez Niemcy i Francję ,,poszerzenie kontroli Parlamentu Europejskiego nad ministrami finansów krajów eurolandu oraz harmonizacja podatków" mogą spowodować, że za kilka lat rządy państw należących do UE przestaną realnie mieć wpływ na zarządzanie finansami w swoich krajach?

Oczywiście. Uchwycenie kontroli nad pieniądzem narodowym oznacza dzisiaj ograniczenie suwerenności. Czy to może dzisiaj budzić wątpliwości ? Jeśli ktoś je ma, to niech przyjrzy się uważnie temu, co Niemcy od 3 – 4 lat wyprawiają z Grecją. Albo do jakiego poziomu wasalizacji została sprowadzona przez dysponenta niemieckiego Euro Francja.

Dzisiaj rząd realizuje strategię odbicia sektora bankowego z rąk obcych kapitałów oraz wzmocnienia polskiej obecności kapitałowej w całym sektorze finansowym. To w oczywisty sposób ogranicza dotychczasową pośrednią kontrolę nad polską gospodarką realizowaną właśnie poprzez zagraniczne banki. Sądzę zatem, że plan o którym mowa jest też po części próbą odzyskania tej traconej kontroli poprzez narzucenie właśnie Euro.

Nie trzeba dodawać, w kontekście niedzielnych wystąpień pana Petru i jego formacji, że pomysł ten znajdzie grono popleczników w kraju. Warto zatem pamiętać w niewątpliwie oczekujących nas debatach na ten temat, że zwolennicy Euro w Polsce nie mają w istocie żadnych racjonalnych argumentów. A polska opinia publiczna doskonale to widzi i rozumie, no i daje temu wyraz w zdecydowanej niechęci wobec Euro.

Czy zacieśnienie kontaktów gospodarczych Niemiec i Francji oraz intergracja tych dwóch gospodarek, presja na resztę państw może skutkować rozbiciem Unii Europejskiej i czy jest możliwy konstruktywny sprzeciw wobec silniejszych krajów, które chcą dyktować warunki życia reszcie Europy?

Kurs Francji na podporządkowanie się Niemcom jest tak silny, że nawet niezgrabna próba forsowania francuskiej suwerenności podjęta przez Le Pen została przez Francuzów odrzucona. Od ponad stu lat Francja funkcjonuje z głęboko przetrąconym kręgosłupem i jest dziś w istocie niezdolna do samodzielnej egzystencji. Jest zdana na zależność od Niemiec i w tym sensie przestała być jakimkolwiek samodzielnym czynnikiem w Unii Europejskiej. Jest tylko i wyłącznie głosem Berlina, a obecny włodarz Francji nawet nie próbuje udawać że ma ambicje aby było inaczej.

Czy ten duet wsparty krajami Beneluksu, Włochami i Hiszpanią wystarczy do przeprowadzenia radykalnych zmian? Sądzę że stoimy nieuchronnie wobec wykreowania, czy może restytuowania starej Unii karolińskiej, która jednak również nie przetrwa dłużej. Innymi słowy, silny trend do powrotu tych państw do „ściślejszej” Unii podobnie jak było po traktatach rzymskich, doprowadzi do rozbicia Unii w obecnym kształcie, a następnie dojdzie do rozpadu owej „ściślejszej” Unii. Nie ma tu miejsca na szerszy wywód, ale mam wrażenie, że jest to perspektywa nie tak odległa. Warto byłoby aby polscy decydenci, zamiast ślepo walczyć o „reformę” Unii czy jej „usprawnienie”, zaczęli myśleć o skutkach tej coraz silniejszej dezintegracji dla naszego kraju. 

Dziękuję za rozmowę