W rosyjskiej państwowej agencji filmowej trwa konkurs na scenariusz filmu dokumentalnego o czerwnonoarmistach, którzy zmarli w polskiej niewoli po wojnie w 1920 roku. Niby nic niepokojącego, ale w dzisiejszej „Rz” Piotr Skwieciński odrywa kulisy konkursu. Co ciekawe, nad prawdziwością historyczną nadsyłanych scenariuszy czuwa nieznany nikomu historyk Iwan Borodaczow. Nie słyszał o nim ani prof. Gienadij Matwiejew (najwybitniejszy rosyjski specjalista od sprawy jeńców) ani inni znani historycy. Ponadto, już teraz pojawiły się opinie, że zamiast rzetelnego odniesienia do faktów, w filmie będzie zawarta raczej propagandowa wersja sprawy radzieckich jeńców. Niektórzy spodziewają się wręcz tzw. „anty-Katynia". 


- Informację o filmie zadedykowałbym tym wszystkim, którzy twierdzą że nie istnieje polityka historyczna. Ten konkurs to klasyczny przykład, że to rzeczywistość – komentuje w rozmowie z portalem Fronda.pl prof. Antoni Dudek. - Skoro strona polska nieustannie podnosi sprawę zbrodni katyńskiej, to druga będzie próbowała to zrównoważyć. Początek tych starań sięga roku 1989, kiedy Gorbaczow wstępnie przyznał, że trzeba będzie wziąć odpowiedzialność za zbrodnię katyńską. Jednocześnie sowieckim historykom kazał szukać wydarzenia, które byłoby przeciwwagą. Historycy wykonali zadanie, znaleźli sprawę czerwonoarmistów, którzy w pokaźnej liczbie zmarli po wojnie 1920. Faktem jest, że zmarli z powodu wycieńczenia i chorób. Ale sprawa ta jest regularnie podnoszona jako rzekomo równoważąca zbrodnię katyńską. Niedawno Wajda zrobił Katyń, który wyemitowano nie tylko w rosyjskiej telewizji ale niemal na całym świecie, więc uznano, że trzeba zrobić podobny film o umęczonych czerwonoarmistach – tłumaczy prof. Dudek.



Zdaniem profesora, nie brak podobnych sporów historycznych pomiędzy różnymi państwami. - To jest właśnie to, co ja nazywam polityką historyczną, czy wręcz wojną historyczną, która, nie tylko jak w tym wypadku, toczy się między Polską a Rosją, ale także na wielu frontach, między różnymi krajami. Polska jest w stanie takiej wojny historycznej przede wszystkim z Ukrainą, a na mniejszą skalę także z Niemcami czy Litwinami. Wszędzie tam, gdzie przeszłość jest obfita w ofiary, dramatyczne wydarzenia, takie spory będą – podkreśla prof. Dudek.



Czy możemy w jakiś sposób bronić się przed rozpowszechnianiem zmanipulowanej wersji historii? - Oczywiście, nie możemy zabronić Rosjanom robienia filmów. Jeszcze go nie ma, więc nie wiemy, czy będzie kłamliwy. Jedyne co można robić, to budować własny pozytywny wizerunek. Ja nazywam to polityką historyczną, inni – edukacją historyczną – odpowiada historyk. - Każde państwo, tak, jak prowadzi działania na rzecz budowania swojego pozytywnego wizerunku w odniesieniu do kultury, gospodarki, turystyki, etc., ma obowiązek prowadzenia promocji własnej historii i prezentacji przeszłości zgodnie z polskim interesem narodowym. Film Wajdy „Katyń” jest w ostatnich latach najlepszym przykładem takiego działania. Najkrócej mówiąc, Polski Instytut Sztuki Filmowej powinien wspierać tego rodzaju projekty, które łączą w sobie zarówno wartość artystyczną, jak i pozytywne przesłanie z punktu widzenia polskiej racji stanu – konstatuje prof. Dudek.



eMBe