Tak prof. Bogdan Chazan komentuje artykuł, jaki na jego temat ukazał się w najnowszym numerze „Newsweeka”. Dodaje, że podczas wizyty owej podstawionej pacjentki zostało wykonane badanie USG, z którego wynikało, że w jajniku jest już ciałko żółte, a więc nie było możliwości, by zaszła w ciążę poprzedniego dnia. Zarzuca tygodnikowi, że przekazuje wiele fałszywych informacji na jego temat.
Na łamach „Rzeczpospolitej” prof. Chazan podkreśla, że klauzula sumienia dotyczy wszystkich czynności lekarskich, których wykonywanie jest sprzeczne z sumieniem lekarza. Lekarz uważa, że trwająca nagonka na niego i szpital św. Rodziny jest kalką wydarzeń sprzed dziesięciu lat. Feministyczne organizacje zarzucały wtedy profesorowi, że nie dba o zdrowie reprodukcyjne kobiet. „Uważały widocznie, że dla zdrowej prokreacji u kobiety najważniejsze jest dokonanie aborcji” – komentuje lekarz. I dodaje, że o jego pracy najlepiej świadczą efekty – dziesięć lat temu, kiedy Chazan rozpoczynał pracę w szpitalu odbywało się 400 porodów rocznie, obecnie jest ich 4500.
Zdaniem lekarza, burza o deklarację wiary wybuchała, bo to „dobra okazja dla tych, która za wszelką cenę chcą laicyzować społeczeństwo i sprawić, żeby medycyna utraciła swój tradycyjny charakter, którego symbolem jest dobry Samarytanin”. Tym ludziom zależy na tym, aby lekarze pracowali „w trybie urzędniczym”. „Lewica obyczajowa przegrała wybory. Trafiła się okazja, żeby trochę powalczyć, żeby znowu pokazać się w mediach, by po raz kolejny zademonstrować swoje nieprzejednane i wojownicze oblicze” – komentuje prof. Chazan.
Beb/Rp.pl
*we wtorkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” ukaże się duża rozmowa z prof. Chazanem
