Tomasz Wandas, Fronda.pl: Przywódca Iranu oświadczył wczoraj, że "Ameryka powinna wiedzieć, że wojna z Iranem to matka wszystkich wojen". Podczas spotkania z irańskimi dyplomatami miał też powiedzieć: "Panie Trump, niech pan się nie bawi ogonem lwa. Może pan tego potem tylko żałować". Skąd nagle przywódca Iranu wpada na pomysł by używać tak mocnych słów względem prezydenta USA? Czy może mieć to związek z tym, że dzieje się to po spotkaniu Trumpa z Putinem?

Prof. Antoni Dudek, politolog: Oczywiście nie można tego wykluczyć, być może w Teheranie zapanowała obawa, co do tego, że Putin osiągnął z Trumpem porozumienie, którego jedną z ofiar może być Iran. Jest to jednak hipoteza, której nie jesteśmy w stanie zweryfikować pozytywnie ani negatywnie, ponieważ nie mamy pojęcia czy cokolwiek zostało realnie ustalone - trwają jedynie spekulacje co do tego o czym mogli rozmawiać Trump i Putin. Tak naprawdę Trump już jakiś czas temu wycofał się z porozumienia z Iranem, stąd być może irański wywiad ma informacje czy przypuszczenia co do decyzji, która mogła zapaść na ostatnim szczycie między przywódcami, stąd reakcja irańskiego przywódcy jest taka a nie inna.

A jakie są inne hipotezy?

Być może w tym czasie Amerykanie podjęli jakąś decyzję związaną z eksportem irańskiej ropy, program nuklearny to jedno, drugie natomiast, to fakt, że Iran jest ogromnym producentem ropy naftowej, stąd jego wejście na rynek może nie do końca jest zgodne z amerykańskimi interesami. USA nie są już zainteresowane tanią ropą jak było jeszcze do niedawna. Stany Zjednoczone, odkąd przekształciły się z importera w eksportera być może obawiają się w jakimś stopniu konkurencji tych którzy obniżają ceny, zwłaszcza że amerykańska ropa nie należy do najtańszych.

Dziś amerykański prezydent w odpowiedzi ostrzegł Hasana Rouhaniego przed "niespotykanymi w historii konsekwencjami", które może ponieść Iran, jeśli będzie groził Stanom Zjednoczonym. "Nie jesteśmy już krajem, który ulega waszym obłąkanym wypowiedziom o przemocy i śmierci. Strzeżcie się!" - napisał Donald Trump, który dla podkreślenia wagi swoich słów użył wyłącznie wielkich liter. Jakie mogą być konsekwencje tak ostrej wymiany zdań między przywódcami państw?

To nie jest nic nowego, proszę przypomnieć sobie jego ostrą wymianę zdań z Kim Dzong Unem, która zakończyła się spotkaniem w Singapurze. Nic poważniejszego nie powinno się teraz stać, mam wrażenie, że mamy w tym momencie do czynienia z twitterowym wojownikiem w postaci prezydenta Trumpa, który wyraża się bardzo bojowo na Twitterze, a gdy przychodzi do konkretnych decyzji, to już ich nie podejmuje. Nie wysuwałbym daleko idących prognoz na podstawie tych wpisów, choć oczywiście nie można wykluczyć, że ostra retoryka może doprowadzić do wybuchu wojny. Tak jak po spotkaniu Trumpa z Kim Dzong Unem nie można powiedzieć, że konflikt amerykańsko-koreański został wygaszony, tak w tej chwili podobnie może być z Iranem - po czasie apogeum, może wkrótce nadejść uspokojenie w relacji.

Czy myśli Pan, że mogłoby później dojść do porozumienia, ustępstw Iranu? Co jeśli tym razem ostra retoryka Trumpa nie przyniesie skutku jak w przypadku Korei Północnej)?

Myślę, że Trump chciałby spotkać się z przywódcą Iranu - właśnie przez takie trudne szczyty buduje on swoją popularność. Z tego typu spotkań oczywiście niewiele wynika, jednak z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy jest to tyle co „nasz prezydent spotkał się ze strasznym przeciwnikiem, zatem został on oswojony”. Pytanie jakie się pojawia, to to czy prezydent Rouhani ma podobne intencje do Kim Dzong Una.

To znaczy?

Kim Dzong Un miał ewidentny interes w tym, by pokazać opinii publicznej spotkanie „równego z równym”. Natomiast czy Rouhani ma podobny interes tego nie wiem, gdyż kompletnie nie jestem w stanie ocenić sytuacji wewnętrznej w Iranie. Natomiast Trump tak, gra podobnie jak z przywódcą Korei Północnej. Niewątpliwie, prezydentura Trumpa jest prezydenturą twitterową, która opiera się na spektakularnych wpisach na Twitterze i spotkaniach, po których Trump tłumaczy się, że go źle zrozumiano bądź że się przejęzyczył. Jeżeli prześledzimy szczyty z jego udziałem, rozpoczynając od wyjazdu do Arabii Saudyjskiej przez Polskę na kolejne spotkania G8 po spotkanie z Putinem, to wszyscy spekulują jedynie czego mogły rozmowy, które on odbył. Natomiast po efektach jak na razie nie widać żadnych istotniejszych zmian pomijając kwestię panującej atmosfery.

To znaczy?

Trump niewątpliwie zmienił atmosferę zwłaszcza w relacji Stanów Zjednoczonych do Unii Europejskiej na zdecydowanie gorszą i rozpoczął wojnę handlową. Moim zdaniem to właśnie wojny handlowe są kluczem do zrozumienia prezydentury Trumpa.

Co oznacza to w praktyce?

Oznacza to tyle, że interesuje go przede wszystkim gospodarka. Natomiast kwestie ideologiczno-polityczne są dla niego kompletnie wtórne względem właśnie kwestii gospodarczych.

Donald Trump Poinformował też o ponownym wprowadzeniu wszystkich sankcji nałożonych na ten kraj, które obowiązywały przed zawarciem umowy. Część sankcji ma wejść ponownie w życie za dwa tygodnie, a część - 4 listopada. Czy sankcje pomogą w rozwiązaniu problemu? Czy nie zaostrza sprawy? Co na to Unia Europejska, czy zbalansuje straty Iranu?

Oczywiste jest, że uruchomienie tych sankcji musi zaostrzyć spór Stanów Zjednoczonych z Iranem. Wątpię by Unia Europejska zrekompensowała to Iranowi, gdyż jest dość mocno podzielona w wielu sprawach i nie sądzę, aby była w stanie akurat w tej sprawie wpracować wspólne stanowisko - to raczej poszczególne kraje mogą w tej sytuacji różnie się zachować. Jednak ciągle mam wrażenie, że respekt przed Amerykanami jest w Europie ciągle silny, stąd nie sądzę, aby doszło na tym polu do otwartego kwestionowania decyzji amerykańskich. Wydaje się zatem, że Iran znowu będzie miał okres kwarantanny, pytanie jak na to zareaguje - a tu scenariusze są różne. Nie sądzę, by Unia Europejska była wstanie w zdecydowany sposób przeciwstawić się Trumpowi. Gdyby plan Macrona rzeczywiście się powiódł i doszłoby do głębszej integracji, gdyby duet Paryż-Berlin zaczął mówić jednym głosem, to być może tak. Jednak dzisiaj mam wrażenie, że nic takiego nie ma miejsca, Unia Europejska jest wstanie chronicznego kryzysu.

Premier Izraela pochwala posunięcia Trumpa względem Iranu, co ugrywa na tym Izrael? Czy ta gra wyjdzie Stanom Zjednoczonym na korzyść?

To, że Izrael popiera Trumpa w kwestii Iranu w ogóle nie dziwi, gdyż to on był głównym krytykiem tego porozumienia z czasów Obamy. Wynika to z tego, że Izrael boi się wzmocnienia Iranu podobnie jak każdego innego kraju w regionie, gdyż każdy z nich jest w śmiertelnym konflikcie z Izraelem.

Izrael gra przeciwko całemu swojemu regionowi w oparciu o Stany Zjednoczone. Natomiast czy wyjdzie to Stanom Zjednoczonym na dobre, to ciężko powiedzieć - czas pokaże. Natomiast duże wątpliwości co do zysku dla Amerykanów wzbudzają wojny handlowe, które rozpoczęli z Chinami i Unią Europejską. Trump postanowił odwrócić tendencję, która zarysowała się w ostatnich dwóch dekadach niekorzystnego bilansu dla Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską i z Chinami. Postanowił tym samym na nowo przywrócić amerykańską supremację gospodarczą.

Czy mu się to uda?

Wydaje mi się, że nie - nie tędy droga. Ja wierzę w wolny handel i uważam, że jeśli Amerykanie naprawdę chcieliby odwrócić tendencję, która się zarysowała w handlu zwłaszcza z Chinami, to musieliby zwyciężać metodą rynkową a nie metodą ceł.

Dlaczego?

Metoda ceł na dłuższą metę jest szkodliwa, gdyż obniża ona konkurencyjność krajowej gospodarki. Jestem zwolennikiem gospodarki liberalnej stąd uważam, że trzeba równać do silniejszych a nie sztucznie chronić własny rynek.

Dziękuję za rozmowę.