Prof. Andrzej Nowak udzielił obszernego wywiadu ,,Gazecie Wyborczej''. Wskazywał w nim między innymi na zakłamanie przemian ,,demokratycznych'' po roku 1989. Mówił też o fundamentalnym problemie z Unią Europejską.

,,Okrągły Stół nie był reprezentatywny. Bo nie było przy nim spadkobierców tych ludzi, środowisk, o których mówiłem. Oczywiście, oni też nigdy by przy nim nie usiedli, bo dla nich generałowie Jaruzelski i Kiszczak to byli ci, którzy ich i ich bliskich wdeptali w ziemię'' - przypomniał dziennikarzowi Tomaszowi Kwaśniewskiemu profesor Nowak.

,,Na 13 grudnia 1989 roku, czyli już wtedy, gdy zaczęła się III RP, została wydana instrukcja, w której Andrzej Drawicz, nowy szef radia i telewizji, nakazał, by mówiąc o tym, co się wydarzyło 13 grudnia 1981 roku, rozdzielić racje po równo między generała Jaruzelskiego a „Solidarność”: w imię zgody – dla mnie to było wstrząsające! Bo nie uważam, że 13 grudnia po równo rację mieli ci, co strzelali, i ci, do których strzelano. Ale uznano, że taka jest cena kompromisu. I też w związku z nim konstruowano fałszywy obraz alternatywy: jeśli nie kompromis z gospodarzami PRL, to „ciemni Polacy” powywieszają wszystkich komunistów i ich dzieci. Co nawiązywało do retoryki Przymanowskiego, autora „Czterech pancernych”, który w czasie stanu wojennego mówił, że gdyby „Solidarność” nie została zatrzymana, to wycięłaby wszystkich członków partii i ich dzieci do osi wozu, jak Dżyngis-chan' - wskazywał.

,,Mnie to straszenie, że jakby dopuścić przeciwników Okrągłego Stołu do głosu, to byłaby rzeź, bolało. Bo widziałem w tym historyczną niesprawiedliwość'' - dodał Nowak.

,,W roku 1989 zatriumfował realizm – „parszywieńki”, jakby to określił Piłsudski. Wtedy właśnie broniłem doktoratu na temat myśli politycznej Wielkiej Emigracji, która jest dla mnie inspirująca do dziś. Razem z polską tradycją powstańczą, stale wznawianą walką o wolność – uważam, że to jest specyficzna cecha polskości'' - ocenił wreszcie.

Mówił następnie o problemie Unii Europejskiej i rozpływania się tożsamości narodowej.

,,Dla ludzi, którzy nie lubią narodów, uważają je za źródło wszelkiego zła, obcy to ci, którzy uważają, że narody są ważne – to oni są przeszkodą do szczęśliwego jutra. Może więc dałoby się ich jakoś odizolować? A może „oni” wymrą?'' - pytał retorycznie Nowak.

,,Problem w tym – i to jest właśnie ta frustracja z „waszej” strony, przepraszam, że to tak ujmę – że nie dość szybko wymieramy. I ona jest tym silniejsza, że są też po tej „mojej” stronie tacy, którzy są profesorami, twórcami kultury, ludźmi wykształconymi, którzy powinni przecież – według „was” – rozumieć, że przyszłość należy do postnarodowej rzeczywistości'' - zaznaczał.

Historyk zaznaczał, że Unia Europejska jest w istocie swoistym imperium.

,,Widać jej imperialną strukturę. I podwójne standardy. Polegające na tym, że co uzgodni Francja z Niemcami, to ma obowiązywać resztę. A co uzgodni Polska z Węgrami, Czechami czy Rumunią, to jest dla „starszych” w Unii herezja albo groteska. Unia jak każda organizacja polityczna jest strukturą siły, proszę pana'' - powiedział.

,,Tradycje kultury politycznej jej francuskiego rdzenia są oparte na wszechobecnej kontroli administracji i biurokracji – nikt tego lepiej nie opisał niż Francuz, Michel Foucault. I to jest radykalnie sprzeczne z polską tradycją – republikańską, wolnościową, trochę anarchiczną'' - oceniał Nowak.

,W rdzeniu tradycji francuskiej jest też wynikająca z ignorancji i arogancji pogarda dla wschodu kontynentu, połączona jednak z podziwem dla tych, którzy są silni, mogą zgwałcić, czyli dla Rosji. Niemcy lepiej znają i rozumieją Europę Środkowo-Wschodnią, choć mają jeszcze bardziej niebezpieczną skłonność do padania na twarz przed Rosją. W ich tradycję jednak też jest wpisane, że ci, co mieszkają na wschód od Niemiec, powinni raczej słuchać i się uczyć'' - dodawał ostrzegawczo.

Jako przykład podał sprawę kryzysu migracyjnego i pomysłu relokowania uchodźców. ,,Jeżeli Niemcy otworzyły granice, nie pytając o to innych krajów UE, i w rezultacie uchodźcy chcieli iść do Niemiec, to była odpowiedzialność Niemiec. A zrzucanie potem niechcianych konsekwencji na inne kraje – to jest właśnie przejaw imperialnej polityki'' - mówił.

Jak sam dodawał, jemu - jako polskiemu anarchicznemu konserwatyście - unijny system nie może odpowiadać.

,,Jestem anarchicznym konserwatystą. Co oznacza, że nie lubię, jak rzeczywistość jest nadmiernie uporządkowana, wsadzona do szufladek, na przykład przez prawników. Bliższy jest mi duch Rzeczypospolitej, którego najważniejszym składnikiem jest wolność granicząca z anarchią'' - powiedział.

mod/wyborcza.pl