Czy nie mamy także i na naszym polskim podwórku takich kazań pogrzebowych? Co usłyszała bloggerka Peggy Frye z portalu catholic.com? Usłyszała stwierdzenie, że zmarła „już dzisiaj patrzy na nas z nieba”.

Msza pogrzebowa w jakiej uczestniczyła będąc już katoliczką, miała miejsce przy pogrzebie młodej kobiety o imieniu Laura, która zmarła po długiej chorobie. Laura była miłą osobą, lecz nie praktykującą swojej katolickiej wiary. Często powtarzała „nie cierpię Kościoła”, lub była po prostu obojętna. Większość z tych, którzy ją znali i modlili się za nią byli pewni, że także i pod koniec życia nie wróciła do Kościoła.

Bloggerka wspomina, że Msza św. pogrzebowa Laury była piękna, to znaczy, po zastanowieniu się dodaje, że można ją było nazwać piękną, aż do homilii. Podczas homilii treści zaczęły wydawać się dziwne... Po kilku słowach o miłości Boga, kapłan powoli odszedł od mównicy, rozłożył ręce i powiedział: "Zebraliśmy się tutaj, aby uczcić życie Laury". Autorka bloga, wcześniej była chrześcijanką wyznania protestanckiego i była przyzwyczajona do słów o "czczeniu życia" na pogrzebach, zachowała spokój, lecz wzmogła czujność, wyczuwając, że coś już jest nie tak.

Jednakże to, co usłyszała potem, od razu ustawiło ją „na baczność”. Kapłan, dotychczas przemawiający przy ambonie, zszedł z prezbiterium do nawy, podszedł do przedniej ławki, nachylił się z mikrofonem do rodziców i zaczął mówić do nich słodkim tonem, że to nie jest czas, aby być smutnym, ale trzeba się cieszyć, ponieważ Laura jest już wolna od cierpienia i jest zadowolona z nowego życia w niebie. "Tak, ona jest w niebie patrzy na nas wszystkich tutaj zgromadzonych." Oczy obserwującej to osoby rozszerzyły się do wielkości spodków. Jak to. Co? Ona jest w niebie i patrzy na nas wszystkich? Nie mogła uwierzyć własnym uszom, że stała się niejako świadkiem kanonizacji Laury.

Msza trwała nadal, o ona, która jeszcze pamiętała katechezy przygotowujące ją do bycia katoliczką, ofiarowywała w duchu tę Mszę Świętą jako ofiarę w intencji osoby zmarłej, która być może trafiła do Czyśćca, za spokój jej duszy i szybkie osiągniecie nieba. Kapłan, w jej mniemaniu, powinien zachęcić właśnie do tego, co ona robiła. Wzbudzić w niej nieco niepokoju, motywującego do takiej modlitwy, powiedzieć też oczywiście o Miłosierdziu, ale nie omijając etapu koniecznego wypraszania tego Miłosierdzia dla duszy. Przecież Katechizm Kościoła Katolickiego tak wiele pisze o tym:

KKK 1689 Ofiara eucharystyczna. Gdy celebracja ma miejsce w kościele, Eucharystia stanowi centrum paschalnej rzeczywistości śmierci chrześcijańskiej (Por. Obrzędy pogrzebu, 1). Wtedy właśnie Kościół wyraża swoją skuteczną jedność ze zmarłym, ofiarując Ojcu, w Duchu Świętym, ofiarę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Prosi on wówczas, by jego dziecko zostało oczyszczone z grzechów oraz ich skutków i zostało przyjęte do paschalnej pełni Uczty w Królestwie niebieskim (Por. Obrzędy pogrzebu, 57). Przez celebrację Eucharystii wspólnota wiernych, a szczególnie rodzina zmarłego uczy się żyć w łączności z tym, który "zasnął w Panu", przyjmując Ciało Chrystusa, którego zmarły nadal jest żywym członkiem, modląc się za niego i z nim.

Autorka kontynuując swoje rozważania, przewiduje, że niektórzy mogą jej powiedzieć, po przeczytaniu artykułu "Nie bądź taka szorstka wobec tego kapłana. On po prostu chciał, aby rodzina poczuła się lepiej. Lecz czy rzeczywiście to jest celem Mszy św pogrzebowej, aby ktoś poczuł się lepiej?

-------------------------------------------------

Do refleksji bloggerki dodam własną, wspominając jak trudno jest nieraz wytłumaczyć osobom, bardzo przywiązanym do treści książki Raymonda Moody „Życie po życiu” opisującej wspomnienia osób, które rzekomo były już „po tamtej stronie”, gdzie poczuły się bezwarunkowo zaakceptowane. Jak wielu z nas, wbrew nauce Kościoła o sądzie, jaki spotyka duszę po śmierci, uważa, że niebo nam się należy, niezależnie od tego jakie były nasze czyny. Mamy się po śmierci poczuć dobrze, niezależnie od tego czy sami prosiliśmy Boga o Miłosierdzie i czy nawracaliśmy się przed śmiercią. Mamy od razu „spoglądać w niebie na swoich bliskich”, niezależnie od tego, czy oni za nas modlili się, czy zamawiali Msze Święte, aby nam ewentualnie pomóc wydostać się z możliwe że spotykającego nas tam czyśćca do nieba. To znamienne, że właśnie apostołka Miłosierdzia Bożego, św Siostra Faustyna miała wiele wizji dusz czyśćcowych, które przynaglały ją do koniecznej modlitwy i ofiary za dusze.

Maria Patynowska

Na podstawie artykułów Peggy Frye z portalu catholic.com, oraz diakona Grega Kandry, z portalu patheos.com.