Zgodnie z przewidywaniami miliarder Donald Trump po stronie Republikanów oraz była sekretarz stanu po stronie Demokratów wygrali prawybory prezydenckie w stanie Nowy Jork. Chociaż nie ma jeszcze oficjalnych wyników, to sondaże exit poll i szacunki amerykańskich telewizji wskazują na wysokie zwycięstwo faworytów. 

Po przeliczeniu około 90 proc. głosów, Donald Trump zdobył ich na poziomie 60 procent. Drugi był gubernator stanu Ohio John Kasich (25 proc.), a dopiero trzeci senator z Teksasu Ted Cruz (14,8 proc.). Tym samym Trump umacnia się na prowadzeniu. W stanie Nowy Jork do zdobycia były głosy 95 delegatów.

Do tej pory Trump miał 756 głosy delegatów, Ted Cruz - 559, a Kasich 144. Do uzyskania nominacji w Partii Republikańskiej potrzebne są głosy 1237 delegatów.

Z kolei po stronie Partii Demokratycznej wszystko wydaje się już przesądzone. Po przeliczeniu 90 proc. głosów Hillary Clinton prowadzi z Bernie Sandersem 57,7 proc. do 42,3 proc.

Do tej pory Clinton zebrała 1700 delegatów (w tym 469 superdelegatów), zaś Sanders uzyskał poparcie ok. 1100 (w tym 31 superdelegatów). Do zapewnienia nominacji potrzeba 2383. Przegrana w Nowym Jorku, czyli drugim, co do wielkości stanie pod względem liczby delegatów oznacza, że Sanders nie będzie w stanie nadrobić różnicy. Stawką tych prawyborów były bowiem głosy 291 delegatów (w tym 44 tzw. superdelegatów).

Były szef Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych i CIA Generał Michael Hayden powiedział, że jeśli wybory prezydenckie wygra Donald Trump, istnieje uzasadnione podejrzenie, że amerykańska armia może odmówić wykonania jego rozkazów.

Szczególnie niepokojące są wypowiedzi Trumpa, popierające metodę podtapiania przesłuchiwanych terrorystów („tortury działają”). Barack Obama na początku swojej pierwszej kadencji zakazał stosowania takich metod. Trump idzie o krok dalej i otwarcie przyznaje, że chciałby wprowadzić jeszcze gorsze metody tortur.

 
tg/  telewizjarepublika.pl/ natemat.pl