Prezydent Donald Trump Trump wygłosił orędzie podczas połączonej sesji obu izb Kongresu (Senatu i Izby Reprezentantów) w Waszyngtonie.

Przemówienie składało się ze wstępu i 3 części. Pierwsza z nich (najdłuższa) poświęcona była sprawom migracji i murowi na granicy z Meksykiem, druga sprawom wewnętrznym USA, trzecia sprawom zagranicznym.

Swoje orędzie Trump przerywał krótkim przedstawieniem kolejnych gości. Byli wśród nich byli: weterani II wojny światowej, żydowski więzień obozu koncentracyjnego w Dachau, kilkuletnia dziewczynka chora na raka i b. zresocjalizowani byli więźniowie skazani za przestępstwa narkotykowe.

Na wstępie przemowy, prezydent podkreślił rolę USA w XX wieku. To bowiem wtedy Stany Zjednoczone ocaliły wolność, przemieniły naukę, wyznaczyły normy określające poziom życia klasy średniej jako wzorzec do naśladowania przez cały świat.

Trump przypomniał, że w 2019 r. przypada 75-letnia rocznicy wydarzenia, nazywanego przez generała Dwighta D. Eisenhowera "krucjatą w Europie", czyli przybycia na kontynent europejski sił amerykańskich. Wtedy – powiedział prezydent USA - 50 tys. amerykańskich żołnierzy walczyło po to, aby "uratować cywilizację"

Wreszcie, mówca podkreślił, że „na świecie nie ma dziś nikogo, kto mógłby rzucić nam wyzwanie i z nami rywalizować. Teraz musimy zrobić następny śmiały i zdecydowany krok, który zainicjuje następny rozdział "Wielkiej Amerykańskiej przygody". Musimy wypracować standardy życia godne XXI stulecia”.

W części poświęconej migracji i murowi, Donald Trump stwierdził wpierw: „Chcę, by do naszego kraju przybywali migranci w jak największej ilości, ale muszą tu przyjeżdżać legalnie”.

Według prezydenta, granica z Meksykiem, skąd pochodzą nielegalni emigranci, jest obecnie źródłem największych zagrożeń dla bezpieczeństwa kraju, takich jak:

• nielegalny przerzut narkotyków przyczyny śmierci tysięcy Amerykanów,
• zorganizowana przestępczość,
• wzrost przemocy wobec kobiet i dzieci,
• wykorzystywanie seksualne nieletnich i gwałceniem kobiet

Kończąc wyliczanie zagrożeń związanych z południową granicą z USA, Trump stwierdził: „Naszym moralnym obowiązkiem jest stworzenie systemu migracyjnego, których będzie chronił życie i miejsca pracy naszych obywateli”.

Prezydent dodał jeszcze: „Przymykanie oczu na problemy wynikające z nielegalnej imigracji nie ma nic wspólnego ze współczuciem, jak głoszą [przeciwnicy Trumpa], ale jest okrucieństwem”. Podkreślił również, że „żyjący w dobrobycie politycy i różni filantropi naciskają, by otworzyć granice, podczas gdy sami wiodą spokojne życie w swych posiadłościach odgrodzonych murami i bramami pilnowanymi przez strażników”.

Na końcu tej części przemówienia, Trump powiedział jeszcze, że mur na granicy z Meksykiem nie będzie betonową zaporą, lecz zaawansowaną technologicznie, inteligentną, ażurową strukturą z metalu, która wyeliminuje patologie napływające do Stanów Zjednoczonych "wraz z karawanami imigrantów".

-„Będę mieć ten mur”- oświadczył Trump i zaapelował o poparcie ze strony całego Kongresu (nie tylko Republikanów, lecz też Demokratów) dla jego powstania.

W części dotyczącej polityki wewnętrznej Trump obiecał powstanie programu walki z AIDS, dzięki któremu ta choroba całkiem zniknie, uruchomienie specjalnej ochrony medycznej dla dzieci chorujących na raka i zakaz. tzw. „późnej aborcji” ze względów społecznych. W części poświęconej sprawom zagranicznym, mówca wspomniał o Korei Płn, Afganistanie, Syrii i Rosji.

Co do pierwszego z wymienionych krajów, to Trump wspomniał, że jego spotkanie z przywódcą Korei Płn. odbędzie się 27-28 lutego w Wietnamie.

Podkreślił jednocześnie, że "udało się uniknąć dużej wojny z Koreą Płn."

Wskazał też, że Kierunek transformacji politycznej i gospodarczej Wienamu mógłby być wzorem do naśladowania dla komunistycznej Korei Płn.

Jeżeli chodzi o Afganistan, to prezydent USA powiedział: „Nie wiemy, czy uda się osiągnąć porozumienie [z talibami i innymi siłami afgańskimi], ale wiemy, że po dwóch dekadach wojny, nadeszła już pora by przynajmniej spróbować postarać się o pokój”. A gdyby to się udało, wtedy nastąpiłoby możliwe dalsze ograniczenie obecności wojsk USA w Afganistanie i skoncentrowanie się na zwalczeniu terroryzmu.

„Również w przypadku Syrii możliwy będzie powrót dzielnych żołnierzy amerykańskich do domu... W chwili obecnej zajmujemy się z sojusznikami walką z niedobitkami Państwa Islamskiej”, omawiając sprawy Syrii stwierdził Trump.

- jeżeli chodzi o Rosję, mówiąc o wycofaniu się z układu INF, prezydent stwierdził: Nie będziemy nikogo przepraszać za to, że dbamy o własne interesy”. Dodał również: „Nie mieliśmy wyboru. Podczas gdy my realizowaliśmy założenia podpisanego w 1987 r. układu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu (INF), to Rosja nieustannie, świadomie łamała jego postanowienia”.
Na końcu części poświęconej polityce zagranicznej, Trump mówił również o uznaniu Juana Guaido za tymczasowego prezydenta Wenezueli i przynoszących coraz lepsze rezultaty rozmowach handlowych z Chinami. Podkreślił, że tutaj „nadrzędnym celem jest w tym wypadku ochrona klasy pracującej USA oraz amerykańskiej przedsiębiorczości”. Potępił teź wszelkie przejawy antysemityzmu.
-Polemizując zapewne z etykietką kogoś dążącego do konfrontacji, prezydent powiedział na końcu: „Wspólnie możemy przełamać trwający od wielu dziesięcioleci klincz podziałów partyjnych. Możemy przerzucić mosty nad dawnymi podziałami, zaleczyć dawne rany, zbudować nowe koalicje, wypracować nowe rozwiązania i otworzyć przed Ameryka perspektywę wielkiej przyszłości. Decyzja należy do nas”.

erl/Onet.pl