Prezydent Andrzej Duda był gościem Radia Maryja i Telewizji Trwam. W rozmowie z tymi mediami głowa państwa mówiła przede wszystkim o marszu z okazji Stulecia Niepodległości Polski. 

Duda podkreślił, że na marsz państwowy zaproszeni są wszyscy. Prezydent apelował, by wydarzenie odbyło się ponad podziałami politycznymi i ideologicznymi. Głowa państwa wyraziła także nadzieję, że służby porządkowe odpowiednio zabezpieczą marsz. 

"Zamierzam pójść dlatego, że to będzie marsz, który jest uroczystością państwową. On się stał uroczystością państwową, ta decyzja została podjęta przede wszystkim przez pana premiera Mateusza Morawieckiego (…). Jest generalna zasada w tym roku, że jako prezydent Rzeczypospolitej jestem ogólnym honorowym patronem wszystkich uroczystości państwowych związanych z obchodami setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Jeżeli tak, to jestem także patronem tego marszu, w związku z powyższym oczywiście, że wezmę w tym marszu udział"-tłumaczył gość Radia Maryja i Telewizji Trwam. Duda wyraził nadzieję, że nie znajdzie się nikt, kto zechce zepsuć tak piękną i wyjątkową rocznicę. 

"Bądźmy tego dnia rzeczywiście uśmiechnięci, pokażmy serdeczność. Spróbujmy, bo jestem przekonany, że potrafimy to zrobić. Na to liczę, że taki właśnie będzie ten 11 listopada w tym roku - wielkie, wspaniałe, absolutnie wspólne święto"- apelował. Prezydent podkreślił również, że 11 listopada „jedynymi barwami, które powinny nas spajać, powinny być barwy biało-czerwone”. Rozmówca Radia Maryja apelował, aby nie mieszać do obchodów niczego innego, zwłaszcza słów czy transparentów, które są źle odbierane, mogłyby kogoś zranić czy oburzyć. 

"Powstrzymajcie się proszę państwa od tego, nawet jeśli ktoś ma taki ostry temperament"-prosił prezydent. Jak wyjawił, pierwotną jego intencją był "marsz gwiaździsty", w którym połączyłoby się kilka innych tego typu wydarzeń, w tym Marsz Niepodległości. Głowa państwa zastrzegła, że miał on odbywać się wyłącznie z biało-czerwonymi sztandarami, "bez jakichkolwiek podziałów, bez jakichkolwiek barw partyjnych". Środowiska narodowe organizujące Marsz Niepodległości nie chciały jednak przystać na taką koncepcję, w zamian zaprosiły więc na swoje zgromadzenie prezydenta. 

"To jest po prostu niemożliwe, bo to jest stawianie sprawy, w której w efekcie urząd prezydenta i wszyscy ci oficjalni uczestnicy marszu niepodległości: pan premier, ministrowie musieliby wziąć odpowiedzialność za wydarzenia, nad którymi nie mają bezpośredniej kontroli, a do tego nikt nie dopuści"- tłumaczył Andrzej Duda. Prezydent zwrócił również uwagę, że pojawiały się doniesienia o obecności na MN przedstawicieli sił skrajnie prawicowych lub wręcz faszyzujących, z innych krajów. Duda wskazał, że gdyby taka sytuacja faktycznie miała miejsce, nie zgadza się na to nie tylko jako głowa państwa, ale przede wszystkim jako człowiek. 

"Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ja spokojnie idę pod banerami, które wyrażają nienawiść, które kogoś postponują, które są ksenofobiczne, czy w jakiś inny sposób naruszają czyjeś prawa i nie ma żadnej interwencji, nikt nie próbuje odebrać takiego transparentu"-podkreślił. Głowa państwa odniosła się również do decyzji prezydent Warszawy. Zdaniem Andrzeja Dudy, decyzja ta wywołała "straszny bałagan" i natychmiastową reakcję środowisk narodowych, które deklarowały, że i tak zorganizują marsz. Jak zauważył prezydent, gdyby sąd utrzymał w mocy decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz, Marsz Niepodległości byłby nielegalnym wydarzeniem i państwo polskie musiałoby wysłać siły porządkowe przeciwko MN, co z kolei gwarantowałoby zamieszki. A tych przecież nikt by nie chciał. 

"Więc absolutnie nie braliśmy pod uwagę z panem premierem takiej sytuacji i powiedzieliśmy: trudno, w takim razie bierzemy to ryzyko na siebie, tę odpowiedzialność bierzemy na siebie, czyli na władze państwowe. (…) Ponieważ pan premier razem z ministrami, razem z szefem MSWiA dysponuje siłami policyjnymi, z ministrem obrony, gdzie również jako zwierzchnik sił zbrojnych współdziałam, dysponuję wojskiem, żandarmerią, więc wojskowymi siłami porządkowymi, uznaliśmy, że bierzemy to jako wydarzenie o charakterze państwowym, (…) tworzymy pełne zabezpieczenie, także zgodnie z przepisami ustawy o ochronie najważniejszych osób w państwie"-zapewnił Duda. Prezydent wyraził nadzieję, że uda się zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom marszu, nie tylko tym pełniącym funkcje publiczne. Andrzej Duda poinformował także, iż szefowie MON i MSWiA przekazali mu, że w środę podejmowali rozmowy ze środowiskiem MN, „dotyczące tego, żeby jednak wspólnie i spokojnie przejść”.

"Liczę na to, że ta sprawa pomyślnie się rozwiąże. Liczę też na to, że te środowiska będą na tyle odpowiedzialne, żeby nie psuć Polakom tej wspaniałej uroczystości, jaką jest święto 11 listopada, i pójść spokojnie, we wspólnym radosnym marszu, w którym każdy będzie miał prawo iść, pod biało-czerwonym sztandarem - wspólnie i, mam nadzieję, z uśmiechem"-podkreślił prezydent.

yenn/PAP, Fronda.pl