Prezydent Andrzej Duda gościł dziś w Pałacu Prezydenckim osoby związane z Komitetem Obrony Robotników. Jak podkreślił - gdyby nie owa organizacja, niemożliwe byłoby pokonanie PRL i walka o niepodległą, niezależną Polskę. Na zaproszenie prezydenta odpowiedziało wiele osób związanych z Komitetem, w tym jedyne dwie postaci, żyjące do dziś, które były sygnatariuszami słynnego „Apelu do społeczeństwa i władz PRL” z 23 września 1976 roku: Antoni Macierewicz oraz Piotr Naimski. 

Tak prezydent przemawiał do zgromadzonych:

„40 lat temu miało miejsce to wydarzenie, które było instytucjonalnym początkiem końca PRL-u. Dlaczego mówię, że instytucjonalnym? Dlatego, że Komitet Obrony Robotników był instytucją. Instytucją, która od samego początku, jej twórcy z założenia przyjęli, że ma działać oficjalnie. I w ten sposób doszło do zdarzenia niezwykłego, jak na tamte czasy, czasy komunizmu, gdzie siłą przewodnią była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Otóż doszło do zderzenia PZPR, która była robotnicza tylko z nazwy – co wyraźnie pokazała zwłaszcza w 1976 roku, poprzez wydarzenia w Radomiu, Płocku i Ursusie – z polskimi inteligentami dwóch pokoleń, którzy rzeczywiście stanęli w obronie robotników. Poszli za głosem tych, którzy  ich poprzedzali, poszli za głosem polskich inteligentów, za ich etosem z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Etosem, który opisał w swoich esejach Bogdan Cywiński. Etosem służby inteligencji dla społeczeństwa, etosem solidarności inteligencji ze wszystkimi pozostałymi warstwami społecznym. Komitet Obrony Robotników to była polska inteligencja. To byli młodzi harcerze, którzy wpadli na ten pomysł, że trzeba coś zrobić wobec masakry, jaką komuniści zrobili robotnikom. Robotnikom, którzy wyszli na ulice po to, żeby walczyć o swoją godność (…).I wtedy władza robotnicza, ludowa, po prostu ich zmiotła. Najpierw ich skatowała, a potem rozpoczęły się represje – aresztowania, wyrzucanie z pracy, prześladowanie. Inteligenci powiedzieli – „nie, tak być nie może”. I to właśnie młodzi harcerze, a dziś ministrowie – pan minister Antoni Macierewicz, pan minister Piotr Naimski, ale także ludzie wtedy już dojrzali, z wielkim doświadczeniem życiowym, jak Aniela Steinsbergowa, jak Edward Lipiński, jak Jan Józef Lipski – podpisali ten słynny apel do społeczeństwa i władz PRL-u. Domagając się prostych rzeczy dla robotników, domagając się amnestii, przywrócenia do pracy. Protestując przeciwko naruszaniu ich godności. Komitet rozrastał się w błyskawicznym tempie, coraz więcej osób polskiej inteligencji, o bardzo różnych poglądach, przyłączało się do tej instytucji, do tego wielkiego dzieła, jakim była pomoc robotnikom, pomoc prawna, pomoc finansowa i pomoc medyczna, bo do tego z założenia na początku sprowadzała się działalność Komitetu Obrony Robotników. Tak jak powiedziałem, był instytucją, był jawny.”

dam/Fronda.pl