- Przerażają mnie dyskusje o tym, co się potem z tym wrakiem stanie i przeraża mnie myśl, że ktoś chce ten wrak wystawiać na widok publiczny. Ten wrak to otwarty grób. Po co to oglądać. Nie zagląda się w otwarte groby - mówi Izabella Sariusz-Skąpska.



Zdaniem Sariusz-Skąpskiej wrak tupolewa po powrocie do Polski powinien trafić do huty. Uważa, że powinien zostać przetopiony i w tej formie ewentualnie być wykorzystany jako element pomnika. Sam wrak nie powinien być eksponowany.



- Czy ktoś robi pomniki, a raczej muzea, gdzie można zwiedzać wraki samochodów, w których zginęli ludzie? - pyta Sariusz-Skąpska. - Czy autobus z Grenoble został wystawiony na widok publiczny? Czy ktoś pomyślał, co dla nas, rodzin, oznacza ten wrak? Pomysł, gdzie któryś z naszych bliskich siedział. Bo ja na przykład dokładnie wiem, gdzie siedział mój ojciec. I wiem, w której części wraku mogłabym szukać czegoś, co miałoby mi go przypominać - zaznacza.



Opowiada również o swojej rozmowie z Miedwiediewem w grudniu 2010 roku. Zaznacza, że podczas spotkania z prezydentem nie było z jego strony deklaracji, co do konkretnego czasu, kiedy wrak ma wrócić do Polski. - Była jedynie mowa, że on rozumie naszą, czyli rodzin, sytuacje. Że rozumie nasz smutek. Wtedy nie przypuszczałam, że za dwa lata będziemy tu, gdzie jesteśmy teraz - mówi Sariusz-Skąpska. Dodaje, że nie spodziewała się takiego rozchwiania społecznego i tego, że po trzech latach codziennie będzie czekać na kolejną - jak to określa - "odsłonę masakry". - Jestem zmęczona - zaznacza córka Andrzeja Sariusz-Skąpskiego.

 

JW/RMF FM