Premier Turcji Ahmet Davutoglu wypowiedział się na temat śledztwa ws. niedzielnego ataku bombowego w Ankarze. Stwierdził, że w żadnym wypadku nie dopuści do tego, by Turcja zamieniła się w drugą Syrię. 

Chociaż żadna grupa ani organizacja nie przyznała się do zorganizowania niedzielnego zamachu bombowego, premier Turcji dał do zrozumienia, że główne podejrzenie padło na terrorysrtów z Państwa Islamskiego. 

W zamachu w stolicy kraju, który miał miejsce przy okazji pokojowych demokratycznych manifestacji zginęło wg oficjalnych danych tureckiego rządu 97 osób, a aż 250 zostało rannych. Dwaj zamachowcy-samobójcy wysadzili się w pobliżu stacji kolejowej, doszczętnie niszcząc infrastrukturę i zabijając lub raniąc ludzi z tłumu usytuowanych w pobliżu.

Premier Davutoglu w rozmowie z turecką telewizją stwierdził, że choć Turcja dawno nie musiała się mierzyć z problemem zamachowców, śledztwo w tej sprawie przebiega szybko i coraz bliższe jest poznanie odpowiedzialnych za zamach. Główne podejrzenie pada na ISIS. Premier Turcji stwierdził jasno, że nie dopuści do tego, by w jego kraju nastała "druga Syria".

emde/CNN