Premier Ewa Kopacz spotkała się dziś z licealistami w Toruniu, a jednym z tematem rozmów oprócz agitacji wyborczej i chwalenia kondycji RP były pierniki.

Prezes Rady Ministrów podczas spotkania z młodzieżą po raz kolejny w swoich wystąpieniach po pamiętnej kwestii super-warzyw z Biedronki zaakcentowała wątek gastronomiczny:

„Piotrowska codziennie opowiada, jak nie o Bydgoszczy, to o Toruniu. A jak przywozi pierniki, to mówi: o te kupiłam na rynku, byłam w Toruniu, kupiłam. Są świeże. Opowiada o ludziach, których tu spotyka i jest dumna, że pochodzi z tego województwa”.

Pyszne toruńskie pierniczki nie były jednak jedynym tematem spotkania. Premier co prawda zapowiadała, że na spotkaniu z młodymi przyjęła taktykę "by nie ściemniać, bo oni to wyczują" i nie miała poruszać tematów związanych z kampanią w rozmowie z licealistami, ale jakoś nie wyszło. Uczniowie wysłuchali opowieści o złotym wieku dla Polski:

„Jadąc pociągiem pomyślałam sobie – obserwując za oknem ten widok, który dla mnie jest wyjątkowo mojemu sercu i napawa mnie dumą i zawsze mówię, że Polska pięknieje z roku na rok. Jest piękna rzeczywiście i opowiadam to nie tylko w kraju, ale za granicą. Jadąc myślałam sobie: jak będę w Toruniu, to będę mówić: o, piękne miasto Toruń. Jak będę w Bydgoszczy, będę mówić: piękne miasto Bydgoszcz. Jak będę w szpitalu w Toruniu to będę mówić: śliczny szpital w Toruniu. Jak będę odwiedzać szpital w Bydgoszczy, będę mówić: równie śliczny szpital w Bydgoszczy.

Ale nie dlatego, że boję się narazić którejś ze stron. Będę mówić o tym prawdziwie. Bo rzeczywiście mnóstwo inwestycji, które tu są, powstały w ciągu ostatnich lat. Sami to widzicie. Tu nie trzeba ściemniać. Pamiętajcie, nic się nie dzieje bez przyczyny. Pieniądze europejskie to jedno, a chęć wykorzystania i słuszne wykorzystanie, takie prawdziwe i rzetelne, to drugie”.

A jak się dobrze fundusze wykorzysta, to i na pyszne pierniczki zostanie! Swoją drogą czy to nie sadystyczne odebrać uczniom smakołyki ze szkolnych sklepików a potem im opowiadać o perniczkach? Dobrze, że chociaż droźdżówki wracają.

MW/300polityka.pl