Wiele osób wciąż pozostaje pod gruzami, a do niektórych miejsc nie można w ogóle dotrzeć. Ratownicy z całego świata oraz mieszkańcy Nepalu przeczesują gruzowiska w poszukiwaniu żywych. Do szpitali stale trafiają nowi ranni. - Nawet po prawie czterech dniach przychodzą do nas ludzie. Mamy mnóstwo złamań, otwartych ran i ludzi, którzy przez ten czas nie dostali żadnej pomocy lekarskiej - mówi szef grupy Ratownicy Bez GranicArie Levy.

Liczba zabitych w trzęsieniu ziemi w Nepalu przekroczyła już 4 tys. osób. Premier Nepalu poinformował, że może ona sięgnąć nawet 10 tysięcy osób, bo do wielu wiosek nie dotarła jeszcze żadna pomoc. ONZ szacuje, że katastrofa dotknęła w sumie 8 milionów osób, czyli niemal jedną trzecią społeczeństwa Nepalu. W wielu miejscach nie ma wody i prądu, a władze obawiają się wybuchu epidemii.

„Wciąż pojawiają się wstrząsy wtórne, dlatego wiele osób w Katmandu spędziło noc pod gołym niebem, bojąc się wrócić do domów. Udało się natomiast uratować wszystkich wspinaczy, którzy po trzęsieniu ziemi utknęli w obozowiskach w rejonie Mount Everest W Nepalu pracują m.in. polskie ekipy ratowników oraz medyków. Na miejsce dociera też pomoc z całego świata” - podaje IAR.

Sab/IAR