Przypominamy ostatni wywiad, jakiego udzielił portalowi Fronda.pl premier Jan Olszewski. Rozmowa toczyła się 28 września 2018 roku, a jej tematem była obecność nauczania religii w szkole.

***

Tomasz Wandas, Fronda.pl: PiS rządzi ponad dwa lata, stąd przynajmniej na jakiś czas możemy być spokojni o lekcje religii w szkołach, gdyby rządziła PO to pewnie naukę o Bogu zastąpiono by jakimś innym przedmiotem. Czy Pana zdaniem religia w szkole jest potrzebna czy jednak lepiej by ją wycofano i by dzieci na katechezę uczęszczały do kościołów?

Jan Olszewski, premier RP w latach 1991-1992: Rodzice wierzący, którzy chcą by ich dzieci zdobywały wiedzę o religii, mają pełne prawo do żądania od władz, by system edukacyjny był im w tym pomocny. Większość polskich obywateli korzysta z systemu edukacji oświaty powszechnej, stąd troska państwa o pomoc obywatelom jest obowiązkowa - to nie podlega dyskusji. Obywatele lepiej usytuowani niż średnia społeczeństwa mogą posyłać dzieci do prywatnych szkół katolickich. Niemniej jednak, zdecydowana większość Polaków, nie jest aż tak dobrze sytuowana by prywatnie zapewnić swoim dzieciom taki model kształcenia. Samo zaprowadzanie dzieci do kościoła w niedzielę nie jest wystarczające, by poznały one w odpowiedni sposób religię, stąd przedmiot ten obowiązkowo powinien być nauczany w szkołach.

W czasach dzieciństwa Pana Premiera Polacy różnych wyznań uczęszczali na lekcje religii, które odbywały się w szkole i wtedy nikogo to nie dziwiło, nikt nic do tego nie miał - był to standard.

Kiedy byłem uczniem szkoły podstawowej - a było to w przedwojennej Polsce - w początkowych latach powszechnej edukacji uczestniczyłem w lekcjach religii. Trudno dziś sobie to wyobrazić, ale wtedy w mojej klasie było około pięćdziesięcioro dzieci. W tak licznej grupie, były dzieci różnych wyznań: siedmiu Żydów, jeden prawosławny i dziewczynka, która była protestantką. Poza jednym dzieckiem - był to syn kierownika szkoły -wszyscy uczęszczaliśmy na lekcje religii.

Czy nie dochodziło między dziećmi do konfliktów na tle wyznaniowym?

Nigdy na tle religijnym nie było między nami konfliktów, co więcej w tym przedwojennym okresie, w którym byłem uczniem szkoły podstawowej, lekcje zaczynały się od modlitwy, jej treść była tak ułożona, że niezależnie od odłamu chrześcijaństwa, wszyscy mogli bez kłopotu ją aprobować.

A Żydzi?

W czasie, kiedy my się modliliśmy wraz z prawosławnym kolegą i koleżanką kościoła protestanckiego, koledzy wyznania mojżeszowego stali razem z nami, nic nie mówili -byli naszymi towarzyszami w tym, co dla nas było bardzo ważne. Co więcej, okazywali oni do naszego sacrum szacunek, żadnemu z nich podczas modlitwy, nie przyszło do głowy by hałasować, przeszkadzać.

Moi koledzy byli z bardzo różnych środowisk -co prawda z racji, że chodziliśmy do szkoły na terenie kolejowej dzielnicy, to większość była synami/córkami kolejarzy- byli wśród nich biedni, ale i też zamożni. Część kolegów nie dostawała do szkoły nawet drugiego śniadania, stąd pomysł mieszania w klasach dzieci zamożnych z tymi bardzo biednymi uważam za trafiony - dzieci bogatsze zawsze dzieliły się, gdy widziały kolegę/koleżankę, który nie ma co jeść. Moim zdaniem ten system, który wtedy obowiązywał był bardzo dobry, co więcej z perspektywy dzisiejszych czasów można powiedzieć, że był on znakomity.

Dlaczego?

Uczył wzajemnego współżycia różnych środowisk, niezależnie od wyznania, od domowego budżetu.

Czy zdarzało się, że mieliście i wspólne lekcje religii, to znaczy takie, które prowadził ksiądz katolicki a na katechezie byli wszyscy łącznie z Żydami?

W wyjątkowych sytuacjach, np. gdy nie przyjechał rabin, to o ile mnie pamięć nie myli to z ciekawości koledzy Żydzi zostawali na naszą lekcję - nie było mowy o jakimkolwiek nieprzyjęciu ich na religię prowadzoną przez księdza.

Wspaniałe i dziwi, dlaczego dziś rodzice nawet prawosławnych nie chcą by ich dzieci chodziły na lekcje prowadzone przez katolika, gdyż boją się, że stanie się ono „ofiarą” nawracania „na siłę”.

Ja nigdy czegoś takie nie zauważyłem, ponadto duchowny prawosławny, pastor i rabin uczestniczyli w radach pedagogicznych, stąd i na wyższym (nauczycielskim) stopniu też nie było mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji.

Jak natomiast z perspektywy czasu ocenia Pan fakt, że brał Pan udział w lekcji religii? Czy wiedza zdobyta na tym przedmiocie wpłynęła w jakiś sposób na Pana?

Doświadczenie religijne, które wyniosłem z tamtego czasu prowadziły mnie przez całe życie - aż do tej pory nie zmieniłem swoich przekonań, które formowały się wtedy, gdy byłem uczniem szkoły podstawowej. Wiem też, że sprawy religijne wcale nie muszą dzielić społeczeństwa. To, że dziś istnieje w Polsce podział na tym tle jest moim zdaniem pozostałością po okresie PRLu. Wtedy prowadzono zdecydowaną akcję mającą na celu zapanowanie ateizmu, stąd atakowano wszystkie religie, ale przede wszystkim katolicką).

Czy myśli Pan Premier, że porwót do tego systemu edukacji (w dziedzinie o której rozmawiamy) byłby dobrym pomysłem? Wyszłoby to społeczeństwu polskiemu na dobre?

Nie doświadczyłem (nie znam) lepszego systemu, niż ten który obowiązywał w moim dzieciństwie.

Czy nie wykazuje Panu tu tendencji ideologizowania czasów swojego dzieciństwa?

Rzeczywiście często bywa tak, że starsi ludzie wykazują takie tendencje, stąd być może ideologizuję tę sprawę. Jednak starając się patrzeć obiektywnie na to co obecnie się dzieje, twierdzę, że reforma jędrzejewiczowska (Janusz Jędrzejewicz był szefem w ministerstwie wyznań i oświecenia publicznego) przeprowadzona z początkiem lat trzydziestych, była znakomita i zapoczątkowany po niej system bardzo dobrze się sprawdził.

Czy myśli Pan, że realne byłoby forsowanie dziś powrotu do tego systemu?

Idealnie byłoby, gdyby powrócił ten system. Natomiast czy ze względu na dzisiejsze podziały jest on możliwy do zrealizowania to trudno mi powiedzieć. Mam dziś prawie dziewięćdziesiąt lat, wielu może zarzuci mi, że jestem już za stary, aby brać to co mówię w tej kwestii poważnie, jednak twierdzę, że ów system wart byłby może nie powtórzenia - bo mamy jednak inne czasy i uwarunkowania - ale głębokiej analizy i wykorzystania idei w nim zawartej.  

Jak Pan sądzi, czy nie warto byłoby zacząć od tego, by dzieci innych wyznań zaczęły uczęszczać s szkołach na lekcje religii katolickiej? Przecież na tych lekcjach nikt nie ocenia wiary, chodzi o wiedzę o religii, która od początku istnienia Polski kształtowała polską tożsamość.

Niewątpliwie tak, przy wszystkich antagonizmach, które miały miejsce w historii naszego kraju, Polska zawsze była krajem ogromnej tolerancji. I Rzeczypospolita była w Europie pod tym względem fenomenem.  

Dziękuję za rozmowę.


***

Poniżej przypominamy tę oraz inne rozmowy ze śp. premierem Janem Olszewskim, których można posłuchać w wersji audio: