Ponieważ protesty rozlały się także poza kopalnie, a górników wsparły też lokalne społeczności i samorządowcy, wystraszeni negocjatorzy, akceptowali w porozumieniu zapisy, które jeszcze kilkanaście godzin wcześniej były dla nich absolutnie nie do przyjęcia.

W taki właśnie sposób w porozumieniu z górnikami znalazły się dwa zapisy, które tak naprawdę pokazują prawdziwe intencje rządu premier Kopacz – zakończyć protesty za wszelką cenę, nawet posługując się oszustwem.

2. Pierwszy to ten związany z pomocą publiczną. Rzeczywiście pomoc publiczna w Unii Europejskiej jest ściśle regulowana, ponieważ jej udzielanie dla podmiotówgospodarczych zaburza konkurencję na rynku. Dlatego też każda jej forma musi być notyfikowana w Komisji Europejskiej i powinna spełniać warunki precyzyjnie określone przez unijne prawo. Udzielenie pomocy publicznej dla kopalń jest dopuszczalne ale pod warunkiem, że prowadzi do ich zamknięcia, a nie do naprawy funkcjonowania, jeżeli jest inaczej, pomoc podlega zwrotowi.

3. W porozumieniu znalazły się zapisy, że 4 kopalnie mają zostać przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która po przeprowadzeniu ich naprawy, zaoferuje je inwestorom publicznym lub prywatnym. Jeżeli do tego by doszło to inwestorzy ci musieliby zwrócić całą skierowaną do tych kopalń pomoc publiczną, a ta jak wiemy została określona na poziomie aż 2,5 mld zł.

Trudno sobie wręcz wyobrazić aby którykolwiek inwestor zdecydował się nabyć kopalnię nawet za przysłowiową złotówkę jeżeli musiałby zwrócić KE tak olbrzymie sumy, a dodatkowo także przeznaczać ogromne środki na inwestycje bez których nie jest możliwe efektywne funkcjonowanie tych przedsiębiorstw.

4. Drugi zapis, który zresztą jest wręcz pierwszym punktem zawartego w Katowicach porozumienia, to stwierdzenie, że rząd do końca lutego prześle do KE dobrze umotywowany wniosek o środki inwestycyjne dla kopalń w ramach tzw. planu inwestycyjnego Junckera.

Oczywiście pewnie taki wniosek zostanie skierowany ale trudno sobie wyobrazić aby eksperci Europejskiego Banku Inwestycyjnego i Komisji Europejskiej, zakwalifikowali go do realizacji, skoro priorytetem KE jest dekarbonizacja gospodarki (na co niestety Polska się dwukrotnie zgodziła podpisując pakiet klimatyczno - energetyczny w 2008 roku i jego zaostrzenie do 2030 w roku 2014).

Jak to ujął Juncker odpowiadając na pytania posłów w Parlamencie Europejskim projekty proponowane przez inwestorów będą kwalifikowane do poręczeń z Funduszu przez niezależną komisję, a głównym kryterium branym pod uwagę byłoby tworzenie „dużej wartości dodanej” dla gospodarek i społeczeństw poszczególnych krajów członkowskich.

5. Taki rozwój wypadków potwierdził zresztą przewodniczący Donald Tusk, który przedstawiał w PE przebieg obrad pierwszego posiedzenia Rady, którym kierował, stwierdzając że wprawdzie Polska może się ubiegać o wsparcie z Funduszu inwestycji w sektorze węgla kamiennego ale raczej trudno będzie je uzyskać.

W taki właśnie sposób odpowiedział na wystąpienie europosła Andrzeja Dudy, który zabierał głos w debacie nad wystąpieniem Tuska w imieniu frakcji Konserwatystów i Reformatorów (w debacie mieli możliwość zabrać głos tylko szefowie poszczególnych frakcji zasiadających w PE).

Tusk, którego zaniechania podczas 7-letnich rządów w Polsce doprowadziły do zapaści górnictwa, który wreszcie podpisując pakiet klimatyczno - energetyczny w 2008 roku zdecydował o ograniczeniu stosowania węgla w energetyce, teraz jako przewodniczący Rady pokazuje gdzie ma najważniejsze polskie problemy. Jego następczyni i jej najbliżsi współpracownicy podobnie jak „nauczyciel” znowu oszukali górników.

Zbignierw Kuźmiuk