Premier Czech, Bohuslav Sobotka w wywiadzie dla dziennika "Pravo" wyraził dość twarde, acz rozsądne stanowisko w kwestii kryzysu migracyjnego. Podał w wątpliwość integrację uchodźców z Bliskiego Wschodu ze społeczeństwem Europy. Zwrócił uwagę, że kiedy słyszymy o zamachach terrorystycznych w stolicach Europy Zachodniej, to najczęściej dokonują ich potomkowie imigrantów przybyłych do Europy przed 15-20 laty.

"Oczywiście te kwestie są bardziej aktualne w Niemczech (niż w Czechach). My nie mamy u siebie silnej muzułmańskiej mniejszości i w istocie nie chcemy, by jakakolwiek silna muzułmańska mniejszość się tutaj utworzyła, również gdy spojrzymy na obecne problemy".-powiedział Sobotka.

Zaznaczył, że nie chodzi o to, by każdego uchodźcę czy imigranta, każdego muzułmanina określać, jako terrorystę, lecz żeby zwiększyć kontrolę nad ludźmi z innego kręgu kulturowego napływającymi do Europy. Premier Czech zwrócił uwagę, że w zeszłym roku władze Niemiec wpuściły do swojego kraju miliony ludzi bez jakiejkolwiek kontroli.

"W chwili, gdy do centrum Europy przedostała się ogromna rzesza ludzi, a UE nie zamknęła granic strefy Schengen, zwiększyło się zagrożenie dla bezpieczeństwa".

W tym tygodniu wizytę w Czechach złoży kanclerz Niemiec, Angela Merkel. W sumie odwiedzi cztery kraje Unii Europejskiej oraz spotka się w Bratysławie z przywódcami 15 innych państw. Unijni przywódcy będą debatować nad przyszłością Unii bez Wielkiej Brytanii i kierunkiem, w którym powinna pójść wspólnota państw Europy.

JJ/wpolityce.pl