Każdy minister musi być gotowy na to, że zostanie odwołany - ostrzega premier Beata Szydło. Jak podkreśliła wiceprezes PiS, rekonstrukcja rządu to nie jest coś, o czym się mówi, to jest coś, co się po prostu robi.

,,Praktycznie każdy miesiąc zaczynamy od informacji i pytań dotyczących rekonstrukcji rządu. Odpowiadam od pewnego czasu tak samo, jako powiem i dzisiaj: każdy minister musi być przygotowany na to, że w każdej chwili może być odwołany i mogą nastąpić zmiany'' - stwierdziła dziś Szydło pytana o ewentualne zmiany w swoim rządzie.

,,Jeżeli [rekonstrukcja] nastąpi, to wówczas o niej powiem'' - dodała trzeźwo premier.

Media w zasadzie od samego początku objęcia rządów przez PiS spekulują o ewentualnej rekonstrukcji gabinetu premier Szydło. Najczęściej wskazuje się jako kandydata do wymiany... ministra Antoniego Macierewicza. Dlaczego? Ano nie dlatego oczywiście, by był to minister zły, bynajmniej. Po prostu lewicowe media ministra Macierewicza nie trawią... 

Stąd tak samo, jak mówi premier Szydło, zakończmy jałowe spekulacje. Póki co PiS pokazał, że potrafi dokonać zmian, zwłaszcza zastępując Pawła Szałamachę wicepremierem Mateuszem Morawieckim. Jeżeli będzie więc realna potrzeba, zmiany nadejdą. Na pewno jednak nie po to, by przypodobać się ,,Wyborczej'' czy innym mediom tego nurtu...

mod/onet, fronda.pl