Mecenas Dariusz Tokarczuk, pełnomocnik premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego żony zapowiedział, że w ciągu kilku dni złoży pozew przeciwko dziennikarzom "Gazety Wyborczej". Chodzi o artykuł opublikowany w poniedziałkowym wydaniu dziennika. 

Jak pisała dziś "Wyborcza", w 2002 r. Mateusz Morawiecki- wówczas członek zarządu BZ WBK, kupił od Kościoła  działkę we Wrocławiu wartą 4 mln zł za 700 tys. Jak zapowiedział adwokat premiera, pozew zostanie złożony przeciwko wydawcy "GW", redaktorom naczelnym gazety oraz portalu Wyborcza.pl i autorowi tekstu. W pozwie czytamy, że przedstawione w tekście informacje są nieprawdziwe, nieścisłe, niepełne i nierzetelne, wobec czego naruszają dobra osobiste.

"Materiał prasowy wprowadzał w błąd opinię publiczną nie tylko co do procedury zakupu działki, ale przede wszystkim jej aktualnej wartości, nietrafnie podając wartość działki na poziomie 70 mln zł, nie uwzględniając obiektywnych zmian wartości gruntu na przestrzeni 17 lat od zakupu nieruchomości, a także odliczenia od dzisiejszej wartości działki kosztów ewentualnego wyłączenia gruntu z produkcji rolnej w celu przeprowadzenia w przyszłości jakichkolwiek inwestycji"- podkreślił mec. Tokarczuk podczas konferencji prasowej. W pozwie wskazano, iż małżonka premiera zadeklarowała, że jeśli na terenie działki rozpocznie się budowa dróg ujętych w planie zagospodarowania przestrzennego terenu, sprzeda ją po cenie zakupu z uwzględnieniem inflacji, a uzyskane pieniądze przeznaczy na cele społeczne.

"Nie prowadziliśmy z żoną wystawnego życia, nie zakopaliśmy pieniędzy w ogródku, nie wyprowadziliśmy oszczędności do rajów podatkowych, tylko zainwestowaliśmy w Polsce w kilka nieruchomości"- w taki sposób premier Morawiecki odniósł się do zarzutów "Gazety Wyborczej" w wywiadzie dla tygodnika "Sieci". Jak tłumaczy szef rządu, dochodowe nieruchomości przejęła jego żona. 

"Przez 18 lat pracowałem na znaczących stanowiskach w banku, przez osiem i pół roku byłem prezesem dużego banku. Wcześniej też prowadziłem firmę i pracowałem za granicą. Już chyba wszyscy w Polsce wiedzą, ile zarobiłem pieniędzy. Dużo"- podkreśla polityk. Jednocześnie Mateusz Morawiecki poinformował, że nie posiada żadnych kont zagranicznych, a wszystkie jego rachunki bankowe znajdują odzwierciedlenie w oświadczeniu majątkowym, dostępnym zresztą publicznie. 

"Odpowiednie służby sprawdzały na pewno z każdej strony moje konto, przepływy finansowe czy aktywa"- mówił premier. 

yenn/PAP, Fronda.pl