Kto popiera IS?

Według sondażu przeprowadzonego przez ICM Research aż 15 proc. Francuzów pozytywnie ocenia Państwo Islamskie (IS), mordujące chrześcijan, muzułmanów i jazydów w Iraku. Dane te tak naprawdę bardzo trudno ocenić, bo nie wiadomo, ilu muzułmanów mieszka dziś we Francji. Według Gatestone Institute w 2013 roku stanowili ok. 10 proc. tamtejszej populacji; nie jest to jednak pewne, bo prawo francuskie nie pozwala na zbieranie oficjalnych statystyk na temat rasy czy religii swoich obywateli.

„To nie jest rezultat sympatii znacznej liczby Francuzów dla tej ekstremistycznej organizacji terrorystycznej” – uważa Jurij Rubinski, przewodniczący Centrum Studiów Francuskich na Rosyjskiej Akademii Nauk. „To po prostu manifestacja akumulacji potencjału kraju do odrzucenia istniejącego systemu jako całości. To forma niechęci wobec elit, forma protestu” – dodaje.

Nie można odmówić rosyjskiemu badaczowi częściowej przynajmniej racji, bo trudno uwierzyć, by cała francuska społeczność muzułmańska popierała tak barbarzyńskie działania, jakie podejmuje Państwo Islamskie.

Powrót morderców chrześciajn

Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że fundamentalistyczny ekstremizm zarówno we Francji jak i w innych krajach Zachodu zyskuje bardzo wielu zwolenników. Szacuje się, że wśród bojowników walczących po stronie Państwa Islamskiego z Zachodu pochodzi nawet 4000 z nich. Osoby te mogą w przyszłości wrócić do swoich ojczyzn, co stwarza bardzo poważne zagrożenie na kilku przynajmniej polach. Po pierwsze, może wzrosnąć częstotliwość ataków na Kościół katolicki i chrześcijan. Już dziś we Francji, by trzymać się tego przykładu, znaczna część wulgarnych profanacji katolickich świątyń jest dokonywana właśnie przez muzułmańskich ekstremistów. Po drugie znacząco wzrośnie zagrożenie atakami terrorystycznymi. Tak naprawdę zachodnie rządy już dziś podejmują kroki, które mają zabezpieczyć obywateli przed taką formą przemocy. Przykładowo władze Niemiec nie kryją, że spodziewają się w najbliższej przyszłości ataków ze strony ekstremistycznych fundamentalistów; nie dość, że wielu obywateli tego kraju walczy w Iraku i Syrii po stronie terrorystów, to jeszcze w kraju żyje znaczna społeczność salaficka, w ocenie niemieckiego rządu z natury podatna na wpływ treści o potencjalnie bardzo niebezpiecznym charakterze.

Dobrze opłacany prozelityzm

Powrót bojowników z Bliskiego Wschodu do Europy Zachodniej może przyczynić się także do zwiększenia oddziaływania ekstremistów na dotąd umiarkowaną część muzułmańskiej społeczności. Pamiętajmy, że Państwo Islamskie to organizacja posiadająca bardzo poważne zaplecze finansowe; niewykluczone, że duża pomoc płynie zwłaszcza z Arabii Saudyjskiej, która to działanie ukrywa za fasadą walki z terroryzmem, na co łoży oficjalnie grube miliony. Dzięki temu ekstremiści będą mogli także w Europie intensyfikować działalność radykalizującą i prozelicką, wykorzystując do tego bardzo zaawansowane i współczesne formy komunikacji. Co ciekawe, ogromne sukcesy mogą odnieść zwłaszcza w zakładach karnych. W takich krajach jak Francja, Niemcy, Belgia czy Włochy odsetek muzułmanów we więzieniach jest niezwykle wysoki. W ocenie ekspertów więzienia są wprost wylęgarnią ekstremistów. A to oznacza, że wsadzenie za kratki za terroryzm czy powiazania z organizacjami terrorystycznymi Europejczyków może w dłuższej perspektywie prowadzić do odwrotnych od oczekiwanych zamierzeń: zamiast izolować ekstremistów, przyczyni się do pozyskania dla ich ideologii kolejnych osób.

Infiltracja ekstremistów

Problem jest więc poważny, a jego rozwiązanie – trudne. Władze państw zachodnich muszą z jednej strony unikać radykalnych kroków, które uderzyłyby w całość muzułmańskiej społeczności; z drugiej zaś strony kwestii ekstremizmu nie można pozostawić dłużej samej sobie. Państwo Islamskie bezustannie deklaruje, że zamierza dokonywać ataków terrorystycznych na Zachodzie i nie widać powodów, dla których nie należałoby brać tych gróźb poważnie. Wobec tego szczególnie ważnym zadaniem jest infiltracja muzułmańskich środowisk zagrożonych radykalizacją, celem ich kontroli i szybkiego usuwania potencjalnego niebezpieczeństwa. Takie rozwiązanie zaproponował rząd niemiecki; już wkrótce zobaczymy, czy ta polityka się sprawdzi i Niemcy uchronią własną infrastrukturę, kościoły oraz obywateli przed aktami islamskich terrorystów.

 Paweł Chmielewski