To, że chłopak tak długo z łazienki nie wraca, nikogo nie zaniepokoiło, ani nie zainteresowało. Jego ciało miała znaleźć dopiero matka chłopca, która wróciła do ośrodka z miasta. Radzono jej, aby sprawy samobójstwa nie nagłaśniała, ponieważ to niczego nie zmieni. W dodatku pracownicy MOPS-u nakłaniali matke chopca, by nie nagłaśniała sprawy. Zainteresował się nia jednak lokalna prasa i portal wspolczesna.pl, której redaktor zadaje trafne pytania: 

"Jak to możliwe, że w utrzymywanej za pieniądze podatników placówce, pełnej najróżniejszych specjalistów, mogło dojść do takiej tragedii? Maria Metelska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Suwałkach, odmówiła jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Odesłała nas do prokuratury. A pytaliśmy m.in. o to, czy nikt z pracowników MCIK nie zwrócił uwagi na stan psychiczny chłopca i jak to możliwe, że tragedia rozegrała się niemal na oczach tychże pracowników. 

Dyrektor Metelska, mająca silne wsparcie suwalskich władz, którym podlega, może pozwalać sobie na takie lekceważenie opinii publicznej. Jarosław Filipowicz, rzecznik ratusza, poproszony o komentarz do sytuacji, odpowiedział tak jak MOPS. 

W czwartek nie udało się ustalić, dlaczego Sebastian miał trafić do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Sądowe materiały w tej sprawie były niedostępne. Niejasna pozostaje również kwestia, jak wyglądała rozmowa chłopca z kuratorem sądowym. 

Postępowanie prowadzi natomiast prokuratura. 

– Będziemy wyjaśniać wszelkie okoliczności, w tym też to, czy ktoś do śmierci tego chłopca się nie przyczynił – mówi prokurator Ryszard Tomkiewicz."

Wspolczesna.pl zapowiada monitowanie sprawy.

ToR/wspolczesna.pl