Wydarzenia na Ukrainie i ponad setka poległych w antyrządowych wystąpieniach w Kijowie musi budzić zastanowienie. Wypada zgodzić się z ks. Tadeuszem Isakowiczem – Zaleskim, że w ramach polskiej racji stanu nie mieści się wspieranie ukraińskich organizacji, które nawiązują do zbrodniarzy z OUN/UPA. Na krótko czasie wojny polsko-radzieckiej 1920-21 udało się dojść do porozumienia między Piłsudskim a Petlurą. Konflikt polsko-ukraiński wynika wprost z setek lat rosyjskiej propagandy kierowanej do Ukraińców wpierw przez Carów, a następnie ZSRR. Warto pamiętać, że to Niemcy i Austro-Wegry uznały w czasie I wojny światowej prawo Ukraińców do części Galicji, aby blokować odrodzenie się niepodległej Polski. Takie samo zadanie miało ograniczone wsparcie III Rzeszy dla ukraińskich nacjonalistów. Jednak wbrew opinii Rosjan Ukrainie jest bliżej do Polski niż do odbudowy „Imperium Rosyjskiego”. Powtórki z „ugody” w Perejasławiu być nie może, bo to nie służy na dłuższą metę Polsce, a tym bardziej Ukrainie. Zmuszanie ukraińskich opozycjonistów do podpisania porozumienia z Janukowyczem poprzez „rady” ministra Sikorskiego zmierzające do „ochrony przed śmiercią” wzmacniają propagandę Kremla. Putin tylko czeka na możliwość oderwania Krymu i wschodnich terenów Ukrainy.

Tymczasem na Ukrainie trzeba ograniczyć wpływy rosyjskich marionetek. Warto zauważyć, że nawet brytyjski  "The Economist" postuluje również ukaranie Władimira Putina, którego określa mianem architekta sytuacji na Ukrainie. Wedle gazety, należałoby wyrzucić Rosję z grupy G8. Jednak jako inspiratora tragicznych wydarzeń na Ukrainie tygodnik wskazuje Władimira Putina. To on bowiem uważa ten kraj za rosyjską orbitę wpływu i to on miał skłonić Kijów do odwrócenia się plecami do Unii Europejskiej. - Jego machinacje i zastraszanie doprowadziły Ukrainę do tego stanu - czytamy.

Dlatego "The Economist" chce, by skończono z udawaniem, że Rosja to kraj demokratyczny. Tygodnik postuluje ostre rozwiązania: proponuje wyrzucenie Rosji z grupy najbardziej uprzemysłowionych państw świata, czyli G8. Zachód zaś powinien się zjednoczyć w skierowanym do Putina przekazie, że Ukraina i inne byłe republiki sowieckie są suwerennymi krajami.

Mordy OUN/UPA na wołyńskich Polakach były efektem gry geopolitycznej, w której przeszkadza naszym sąsiadom istnienie niepodległej Polski. Rozbiór Ukrainy lub przejście steru rządów w tym kraju w ręce nacjonalistów z Piątego Sektora czy Swobody wpędzi Polskę w poważne problemy. Zamiast nacisków ministra Sikorskiego na porozumienie z marionetkowym prezydentem czas na podkreślenie, że dla Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy czy Estonii zagrożeniem jest Rosja. Państwo Putina, które bez jakiegokolwiek mandatu przejęło część terytorium Gruzji i dąży do podziału Ukrainy. Do tego urządza defilady pod pomnikami okupantów na terytorium III RP bez reakcji władz państwowych.

Porozumienie Piłsudskiego i Petlury dawało wymierne efekty. Generał Ukraińskiej Republiki Ludowej Mirko Bezruczko bronił polskiego Zamościa przed sowietami nie oczekując jego przyłączenia do Ukrainy! Wielu Ukraińców po 1921 roku znalazło schronienie w II RP.

Tragedia Polaków na Wołyniu została zaplanowana obcymi rękami. Czas w końcu zrozumieć, że Ignacy Daszyński miał rację twierdząc, że bez wolnej Ukrainy nie będzie wolnej Polski. Reset stosunków polsko-ukraińskich jest potrzebny. Warunkiem jest przyjęcie odpowiedzialności przez Ukraińców za ludobójstwo na Polakach. Warto im tylko podpowiedzieć, że od setek lat naszymi rękami w obcym interesie prowadzimy między sobą wyniszczające akcje. Marionetki obcych państw są odpowiedzialne za przelaną krew. Jaruzelski pozostał bezkarny, a Janukowycz najwyraźniej zmierza tą samą drogą. A przywódcy Niemiec i Rosji odrywają tylko kupony z wymiernymi zyskami budując wspólne interesy, np. energetyczne.

Paweł Czyż
b. przewodniczący Rady Krajowej Stowarzyszenia „Młodzi Konfederaci”