W kościele św. Barbary w Libiążu odbyła się msza żałobna, podczas której pożegnano wolontariuszkę Helenę Kmieć, zamordowaną w Boliwii. 

Mszy świętej przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz. 

"Ty poszłaś z odwagą za słowem mistrza z Nazaretu"– mówił duchowny.

Uroczystości miały charakter państwowy. Premier Beatę Szydło reprezentowała szefowa KPRM, Beata Kempa, która w imieniu pani premier odczytała list:

„Żegnając dzisiaj Helenę Kmieć, żegnamy symbol dobrej, bezinteresownej pomocy i szczerej miłości bliźniego. Choć bardzo udowodniła jak wielkie ma serce, jej śmierć przyniosła nam ból i cierpienie, jej życie dla wielu z nas pozostanie inspiracją i wzorem, aktywna w duszpasterstwie akademicki, w swojej wspólnocie, koordynatorka ŚDM 2016. Wyjątkowa, utalentowana i energiczna zdecydowała się poświęcić swoje bezpieczne życie i opuścić na wiele miesięcy rodzinę by nieść pomoc dzieciom w dalekiej Boliwii. Ten akt miłosierdzia wymagał niezwykłej determinacji, gotowości do wyrzeczeń i przede wszystkim nadziei. Nadziei na podarowanie lepszego życia potrzebującym. Jej radosny uśmiech pozostanie z nami na wieki” 

Młoda wolontariuszka została pośmiertnie odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, który rodzinie zmarłej przekazał podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, Wojciech Kolarski

Świątynia została przystrojona białymi kwiatami. Podczas liturgii śpiewał stuosobowy chór z Gliwic, w którym niegdyś śpiewała Helena Kmieć.

Uroczystości na cmentarzu, zgodnie z życzeniem rodziny zmarłej, miały charakter prywatny. 

Kard. Dziwisz mówił, że tragiczna śmierć młodej wolontariuszki zaskoczyła nie tylko jej najbliższych, ale również całą Archidiecezję Krakowską a także Polskę, która „zapamiętała ją jako wyjątkową wolontariuszkę w czasie ŚDM”.

"Uczestnicząc w Twoim pogrzebie słyszymy echo słów papieża Franciszka, który wołał do młodych z całego świata: „Idźcie i głoście dobrą nowinę o królestwie bożym”. Ty poszłaś z odwagą za głosem mistrza z Nazaretu. Twoja śmierć nie jest przegraną! Poprzez Twoją śmierć stałaś się dla wielu młodych na całym świecie powierniczką ich spraw przed Jezusem Chrystusem" – mówił duchowny.

"Wielką rzeczą jest godnie umierać, ale jeszcze trudniejszą jest mądrze i pięknie żyć – mówił o śp. Helenie Kmieć ks. prałat Franciszek Ślusarczyk, który podczas mszy pogrzebowej wygłosił homilię. Kustosz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia podkreślał, że streszczeniem życia młodej wolontariuszki misyjnej jest miłość względem Boga i wobec bliźnich.

Ks. Ślusarczyk zauważył, że modlitwa przy trumnie Heleny Kmieć jest „podjęciem niełatwego egzaminu z wiary i miłości", bo Jezus wzywa do miłowania wrogów i tych, którzy krzywdzą".

"Człowiek bez miłości sam coraz bardziej karłowacieje i zamiast dorastać do tego, by być dzieckiem swojego Ojca, staje się dzieckiem paragrafów, nieustannych oskarżeń, pretensji i żalów, które nie tylko zamykają jego serce na miłość, ale napełniają je goryczą czy chęcią odwetu, który może jedynie ranić i niszczyć" – przestrzegał.

Ksiądz Ślusarczyk  przytoczył na zakońcczenie wiersz napisany przez Helenę w czasie nocnego czuwania w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie: „Bóg w swoim domu ociera oczy: Dlaczego dzielą, zamiast jednoczyć?". Kapłan, odczytując te słowa zauważył, że mimo ponad tysiąclecia dziejów chrześcijaństwa, w „naszym polskim domu" nadal jest wiele podziałów, uprzedzeń i zawiści. Zaapelował, aby słowa Heleny były dla wszystkich zgromadzonych testamentem „prostym, lecz wymagającym".

JJ/PAP, Fronda.pl