Cieszę się, że sprawa in vitro pojawiła się podczas kampanii wyborczej. Jako wyborca chcę jasnej deklaracji, czy kandydat odwołujący się do konserwatywnych wartości opowie się za sztuczną inseminacją, czy przeciw niej. Dziękuję za odpowiedzi typu: „współczuję, jednocześnie szanuję opory, przy czym nie można zmuszać, ale trzeba dostrzegać, a tak poza tym to w ogóle”. Głosowanie wyjaśnia sprawę – polityk albo podniesie rękę, albo nie. 

Oczywiście powrót do tej sprawy akurat teraz ma ewidentny związek ze zbliżającymi się wyborami. Jeśli ktoś miał tu wątpliwości, to sejmowe wystąpienie ministra Bartosza Arłukowicza powinno je ostatecznie rozwiać. Arłukowicz wprost odwołał się do wyborczego hasła Bronisława Komorowskiego (Polska racjonalna kontra Polska radykalna), mówił o „Jarosławie z Warszawy”, Andrzeju Dudzie i - jak podliczył portal 300polityka.pl - 76 innych politykach PiS. Nie to, żeby nie wspominał o sztucznej inseminacji, ale to nie ona wybiła się w jego wypowiedzi na pierwszy plan.

A wojna światopoglądowa w sejmie przyda się spokojnemu wujkowi z Belwederu, który będzie miał okazję neutralnie wznieść się ponad spór. Równie ewidentny jest związek z rocznicą Smoleńska. Opozycja jest zajęta obchodami, książką Jurgena Rotha i stenogramami. Jeśli mimo to w sprawie in vitro pójdzie ostro, ludzie zobaczą w „Faktach” krzyczących histeryków. Jeśli nie zrobi awantury, ustawa po cichu przejdzie.

Mimo to nie uważam sporu o in vitro za wirtualną wojenkę bez rozstrzygnięcia, o której zaraz po wyborach wszyscy zapomną. Platformie, a przynajmniej jej części naprawdę zależy na forsowaniu przepisów korzystnych dla lobby zarabiającego na sztucznym zapłodnieniu. Lobby to korzysta obecnie z braku przepisów, wskutek którego nie ma możliwości skutecznej walki z eksperymentami na embrionach czy wywożeniu ich za granicę. Rządowy projekt to wszystko sankcjonuje. Sejm w nowym składzie mógłby ukrócić proceder, ale jeśli jednak wcześniej powstanie ustawa, będzie to trudniejsze. Zwolennicy sztucznej inseminacji będą mogli powiedzieć, że prawo już jest (mniejsza o to, że to prawo nie zabrania eksperymentów). Platforma spieszy się, dopóki ma parlamentarną większość. Potem może być różnie.

 

Jakub Jałowiczor