Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Członkowie rządu i parlamentarzyści licznie uczestniczyli w Światowych Dniach Młodzieży. Czym było to wydarzenie dla Pani i co pokazaliśmy światu? Czy upadł mit „polskiego ciemnogrodu” forsowany przez niektóre środowiska?

Marzena Machałek, PiS: Dla mnie było to przede wszystkim głębokie przeżycie duchowe. Uczestniczyłam we mszy świętej w Częstochowie, a potem starałam się śledzić spotkania papieża Franciszka z młodzieżą oraz uczestniczyć w każdej mszy, przynajmniej duchowo. Rozpierała mnie też duma, ponieważ Światowe Dni Młodzieży udało się znakomicie zorganizować: i logistycznie, i organizacyjnie, i pod względem bezpieczeństwa, i artystycznie - to wydarzenie było na najwyższym poziomie. Trzeba też powiedzieć, że Ojciec Święty przekazuje nam niezwykle ważne słowa. Ci, którzy nie słuchają na ogół ani Franciszka, ani żadnego papieża, ani biskupów, ani nawet swojego księdza proboszcza, starali się oczywiście wyrwać te słowa z kontekstu i dostosować je do swojego lewicowego czy „lewackiego” światopoglądu. My, chrześcijanie i katolicy, wiemy, że musimy pochylać się nad własną słabością, ale przede wszystkim wyjść poza  siebie, poza własny egoizm oraz widzieć Boga w drugim człowieku. Papież Franciszek nie powiedział więc niczego nowego dla katolików, ale utwierdził nas w tym, co wiemy, czy staramy się wiedzieć. Jego nauczanie jest przecież  bardzo mocno zakorzenione w Ewangelii. Ojciec Święty przez cały czas mówił Ewangelią i starał się wskazywać przede wszystkim młodzieży, ale i dorosłym, bo ja także brałam jego słowa do siebie, jak godnie żyć jako chrześcijanin. Papież Franciszek starał się dostosować przekaz do młodych ludzi. Nie były to przecież długie i męczące katechezy czy homilie, a jednak pełne treści, formujących i wychowawczych. Środowiska nieprzychylne katolikom i chrześcijanom dopuszczają się wielkiej manipulacji, próbując słowa papieża wmontować  we własną ideologię. Chrześcijaństwo jest religią, nie można wyrywać tych słów z kontekstu i dostosowywać do swojej ideologii. Jednocześnie nawet niezbyt życzliwe Kościołowi Katolickiemu osoby oceniły to wydarzenie jako bardzo  udane. Tak jak powiedziałam, rozpiera mnie duma, ale pełna refleksji. Staram się wciąż wracać do tego, co mówił Ojciec święty, czytać homilie i katechezy, ponieważ są tak bogate w ważne treści. Są to słowa, których nie wolno brać wybiórczo i nimi manipulować.

Zgodzę się z Panią, że było tu wiele pięknych treści i mocnego przekazu dla młodych ludzi. „Kanapa”, „sprzedawcy iluzji” w kontraście do Jezusa, a jednak najczęściej powraca temat „uchodźców”, choć słowa papieża nie są tu tak jednoznaczne, jak niektórzy by chcieli, a Ojciec Święty wyraźnie zdefiniował też, kim jest „uchodźca”... Czy naprawdę widać było jakąś „ksenofobię” czy zamknięcie na inne kultury?

Polska jest krajem otwartym na ludzi, przede wszystkim ludzi potrzebujących. Jest oczywiste, że ludziom potrzebującym trzeba pomagać, a my w naszym kraju daliśmy przecież pomoc i schronienie np. Czeczenom. Podczas Światowych Dni Młodzieży okazaliśmy gościnność pielgrzymom z całego świata, pielgrzymom z różnych kręgów kulturowych.  Nie widzieliśmy , by Polacy byli w jakiś sposób zamknięci na człowieka o innej kulturze. Jednak warto zwrócić uwagę, że na ŚDM spotkali się przede wszystkim chrześcijanie. Pokazuje to, że jeśli mamy swoje wartości i żyjemy według nich, nic złego się nie dzieje. Ojciec Święty Franciszek, jako głowa Kościoła Katolickiego, musi uwrażliwiać wiernych na biedę, na drugiego człowieka w potrzebie i te słowa w ten sposób wybrzmiały. Było tu jednak wiele treści wskazujących, że musimy wyjść poza własne ego i dostrzegać drugiego człowieka. Papież Franciszek pięknie mówił również o tym, że bez pamięci i odwagi nie będzie też przyszłości, tej dobrej, chrześcijańskiej i to nawiązanie do słów św. Jana Pawła II jakoś nie do wszystkich chyba dotarło. Mądre, głębokie słowa, które jak sądzę, będą powoli owocować w młodych ludziach, którzy z tym pięknym przeżyciem duchowym zostali posłani w świat. A osoby nieprzychylne chrześcijaństwu i dostosowujące wybrane słowa Ojca Świętego do własnej ideologii serdecznie zapraszam do kościoła, bo może, gdyby częściej uczestniczyli we Mszy Świętej i słuchali Ewangelii, mogliby zrozumieć głębiej to, co mówi do nas papież Franciszek.

Podczas ŚDM było miejsce na radość, entuzjazm, ale też wyciszenie i refleksję. Co z tego wydarzenia najbardziej utkwiło Pani w pamięci czy też „chwyciło za serce”?

Każdy dzień Światowych Dni Młodzieży przeżywałam inaczej. Każda chwila była ważna. Utkwiło mi w pamięci chociażby wczorajsze spotkanie z wolontariuszami, gdzie w krótkich słowach padło ważne przesłanie: bez pamięci i odwagi nie ma przyszłości. Trzeba więc rozmawiać z rodzicami i dziadkami, a jednocześnie mieć odwagę, nie bać się żyć tu i teraz. Zapamiętałam również zdjęcia, obrazy, gesty, które robiły furorę w internecie, jak choćby mała dziewczynka, która podeszła i przytuliła się do Ojca Świętego.

Papież Franciszek powiedział nam też niezwykle ważne słowa, które zresztą często powtarza: życie to ciągłe borykanie się z trudnościami, nie ma w nim samego dobra, jest też zło i musimy nauczyć się stawiać mu czoła. W życiu każdego z nas jest miejsce zarówno na radosne, jak i smutne chwile, lecz obowiązek chrześcijanina to: być radosnym. Chrześcijanin jest radosny mimo trudności.