Eryk Łażewski, Fronda.pl: Panie Pośle, stoi Pan na czele „Parlamentarnego Zespołu ds. Oszacowania Wielkości Odszkodowań Należnych Polsce od Niemiec za Szkody Wyrządzone w Trakcie II Wojny Światowej”. Czy nie jest jednak już za późno na takie działania, jakie prowadzi Pana Zespół? W końcu Niemcy nazistowskie zniknęły, a obecne Niemcy mało mają wspólnego ze szkodami wyrządzonymi przez ich poprzednika – państwo Hitlera.

Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS: Myślę, że pytanie nie jest zbyt precyzyjne, bo państwo niemieckie odpowiada za zbrodnie III Rzeszy. I do dzisiaj  państwo niemieckie wypłaca odszkodowania (na przykład ofiarom żydowskim), świadczenia rentowe i inwalidzkie ofiarom Holokaustu. Ponadto, państwo niemieckie bogaciło się na wojnie, grabieży, rabunku.

 A po drugie, zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu, a więc Polska ma prawo domagać się odszkodowania od Niemiec do końca Świata, ponieważ zbrodnie wojenne się nie przedawniają. A Niemcy dopuszczali się na ziemiach polskich zbrodni wojennych, ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości.

Nie tylko Polska domaga się odszkodowań od współczesnych Niemiec. Chcą ich również takie kraje jak: Grecja, Korea, i państwa afrykańskie, będące niemieckimi koloniami przed I Wojną Światową. Czy państwa te mogą być sojusznikami Polski w jej domaganiu się odszkodowań, czy raczej będą w tym konkurentami? A może strach przed tak licznymi chętnymi w ogóle zablokuje Niemcy, które nie będą chciały tworzyć niebezpiecznego precedensu, i w związku z tym nikomu nie będą chciały wypłacić żadnych odszkodowań?

Niemcy od lat stosują politykę uników. Po prostu, nie chcą systemowo nikomu płacić, dlatego potrzebne są:

 - wielki upór, determinacja i umiędzynarodowienie problematyki, podnoszenie tej problematyki na terenie międzynarodowym;

- przygotowanie opinii publicznej w Polsce i na Świecie, w Niemczech, do tego, że jest nie załatwiona sprawa w relacjach polsko - niemieckich.

Nigdy Polska z Niemcami nie zawarły jakiejkolwiek umowy, która regulowałaby kwestie rozliczenia z Wojną, a w całym cywilizowanym świecie sprawy odszkodowań powinny być regulowane między krajami, tym bardziej między sąsiadami, partnerami w Unii Europejskiej, Radzie Europy, czy NATO. Wydaje się więc, że uregulowanie tej sprawy leży w interesie Niemiec, i ono może rzeczywiście przyczynić się do poprawy relacji polsko – niemieckich. I czas nie gra roli, dlatego, że widzimy, że tego typu sprawy trwają długo. Ostatnio słyszeliśmy, że Niemcy przestały płacić, zakończyły wypłatę reparacji wojennych za I Wojnę Światową, która była przeszło sto lat temu, co pokazuje, że sprawa jest otwarta. Wymaga po prostu determinacji ze strony Państwa Polskiego i uruchomienia różnych procedur międzynarodowych.

Raport Zespołu jest już na końcowym etapie opracowywania. Szacuje Pan w nim wojenne straty Polski w jej obecnych granicach na ponad bilion dolarów. Czy ta suma zostanie nam wypłacona? A jeżeli Pan uważa, że zostanie wypłacona, to w jaki sposób?

To jest pewien proces. Na razie poczyniliśmy pierwszy krok. Zakończenie prac nad Raportem, zbudowanie Raportu to jest pierwszy krok, ażeby domagać się reparacji wojennych od Niemiec. Bez tego elementu nie było możliwe poważne podnoszenie tej problematyki. Czy Niemcy zapłacą? Myślę, że tak. Ale warunkiem jest kompetencja, wiedza ze strony państwa polskiego, upór, i myślę – właśnie – uświadomienie naszym partnerom niemieckim, że jest to dług nieuregulowany do dnia dzisiejszego. Ja tu oczywiście widzę możliwość zapłaty reperacji w formie utworzenia Funduszu, na który Niemcy płaciliby środki, które mogłyby być przeznaczone na polską edukację, kulturę, infrastrukturę, służbę zdrowia, medycynę. I te wszystkie obszary, które zniszczyli, zdewastowali w naszym kraju. Dzięki nim [Niemcom] jesteśmy na o wiele niższym etapie rozwoju gospodarczego, społecznego, infrastrukturalnego. Tu widzę pole do walki, do takich działań, żeby ich środki były przeznaczone na odbudowę tych wszystkich obszarów naszego państwa, które były zniszczone.  

A czy ewentualnych pieniędzy nie powinny jednak dostać w pierwszym rzędzie jeszcze żyjące ofiary prześladowań prowadzonych przez III Rzeszę, albo ich rodziny? Tak po prostu, „do kieszeni”?

Oczywiście, uważam, że również otwarcie „ścieżki sądowej” jest potrzebne dla ofiar. Bo wiele tych ofiar nie dostało „złamanego centa”, marki, czy złotówki. Dlatego uważam, że ważne by było również, aby takie osoby otrzymały świadczenia. Dlatego też chcemy otworzyć „ścieżkę sądową” dla osób poszkodowanych w wyniku II Wojny Światowej. I temu celowi służy nasz wniosek skierowany do Trybunału Konstytucyjnego.

A czy nie warto byłoby przeprowadzić podobne wyliczenia strat wyrządzonych Polsce przez Sowietów i Ukraińców, oraz – ewentualnie – domagać się odszkodowań od obecnych Rosji i Ukrainy?

Wie pan, na pewno warto takie raporty przygotować, natomiast od czegoś trzeba zacząć. Nie można też na wszystkich frontach, że tak powiem, walczyć. Dzisiaj zakończmy raport o czasach niemieckich, opublikujmy go, rozpropagujmy, i podejmijmy skuteczne działania o charakterze bilateralnym, międzynarodowym. Oczywiście, uważam, że dla pewnej wiedzy, pamięci, dla wiedzy historycznej, edukacyjnej bardzo ważne jest, żeby takie raporty powstały, w tym o stratach wyrządzonych przez Rosję Sowiecką. Natomiast, na dzień dzisiejszy, zakończmy – moim zdaniem – jedną sprawę. Mówię tu o odszkodowaniach obejmujących właśnie państwo niemieckie.

Rozumiem, że Pana Zespół obecnie kończy pracę. Czy jednak znów podejmie swoje działania?

Nie, nie! W pewien sposób finalizujemy jakiś etap tych naszych prac. Prace nad raportem jeszcze kończymy. Natomiast, nie! To jest tak wielki obszar zagadnień, spraw, problemów, że ja uważam, że zasługujemy na to, aby dalej kontynuować naszą pracę, misję. Jest wiele obszarów badawczych tak, że myślę, że na pewno należy dalej z tym pracować. W ogóle, uważam, że należałoby rozważyć powołanie instytucji, która zawodowo i profesjonalnie, i instytucjonalnie zajmowałaby się problematyką strat i zniszczeń wojennych. Jest to obszar ogromny, nie zbadany tak do końca.

A czy mógłby Pan podać przykłady jakichś dalszych prac Zespołu?

Przede wszystkim został przygotowany wniosek do Trybunały Konstytucyjnego. Przygotowała go grupa parlamentarzystów, która go podpisała. Jestem jednym z autorów tego wniosku. Jego celem jest otwarcie „ścieżki sądowej” dla ofiar II Wojny Światowej. Odsyłam też Pana do stron Zespołu Sejmowego. Tam, gdzie jest wykaz wszystkich dokumentów, które zostały zebrane, oraz wykaz naszych posiedzeń. Myślę, że dorobek jest pokaźny. Była także współpraca z IPN-em, Kolejami Państwowymi, z GUS-em, Udało się zgromadzić, zebrać dużą paletę dokumentów, ale także - na przykład - we współpracy z Archiwum Akt Nowych opublikować Katalog Strat Wojennych, który dokumentuje egzekucje i pacyfikacje polskich miast, miasteczek i wsi. Ja odsyłam po prostu do strony sejmowej Zespołu Parlamentarnego. Tam jest bardzo wiele informacji o naszych działaniach, w perspektywie ostatniego półtora roku.

Kolejne pytanie: posłowie opozycji uważają, że działania Pana Zespołu to są tak naprawdę tylko takie działania propagandowe skierowane na potrzeby wyborcze, gdyż nie kierowano do tej pory żadnych takich uwag w stronę Niemiec, do pani Merkel. Co Pan na to powie?

Trudno kierować uwagi w sytuacji, jak nie ma rachunku, nie ma raportu. Z tego, co wiem, to prezydent i premier podnosili tą problematykę. Także prezes Kaczyński wielokrotnie o tym wspominał. Natomiast, dzisiaj jest Raport o Stratach Wojennych. Jeżeli chodzi o posłów opozycji, to oni niestety nie zaszczycają nas swoją obecnością, nie wskazują też innej ścieżki, czy drogi załatwienia tej sprawy. Widać więc, że nie mają żadnego pomysłu, ani planu. Natomiast, rzeczywiście kontestują to, co my robimy. Trzeba podkreślić, że nikt dotychczas nigdy – praktycznie od zakończenia Wojny – takiego raportu nie przygotował. A więc jest to w mojej  ocenie ważne, duże zadanie, duże dzieło o charakterze historycznym, edukacyjnym, politycznym, geopolitycznym, mającym duży wpływ na naszą politykę państwową i historyczną.

No właśnie! A nawiązując tu do poprzedniego pytania: gdyby okazało się, że po wyborach jesiennych zmieni się władza w Polsce, czy to nie oznaczałoby, że Pana Raport pójdzie do archiwum? W końcu obecna opozycja uważa, że to domaganie się odszkodowań jest w ogóle niepotrzebne, niemożliwe do realizacji, i do tego nie ma żadnych podstaw prawnych.

Najważniejsze, że Raport powstaje, że Raport będzie. Raport będzie dokumentem publicznym, sejmowym. Jest to dzieło, które jest dziełem niezaprzeczalnym, gdzie grupa ekspertów dokonała szacunku strat wojennych. Jest to dzieło pionierskie, w bardzo wielu obszarach ma zupełnie nowatorskie podejście do wyceny strat wojennych. A więc sądzę, że jest to naprawdę dorobek duży, który powstał dzięki determinacji mojej, ale też członków Zespołu, ekspertów. I jest to dorobek jakby już nie do zakwestionowania. Po prostu ten Raport już będzie. Ten Raport jest! I czy w tej kadencji, czy w kolejnych kadencjach, będzie mógł być wykorzystany do podjęcia działań o charakterze międzynarodowym.

Rozumiem. To kiedy on zostanie tak ostatecznie ukończony i ogłoszony?

Myślę, że najlepszą datą byłaby data 1 września – osiemdziesiąta rocznica rozpoczęcia II Wojny Światowej. Rzeczywiście, to jest decyzja o charakterze politycznym: moment, czas i miejsce publikacji. Czekamy na komplementację tego Raportu: trwają jeszcze prace redakcyjne, korekcyjne, tłumaczenie na język angielski. I to wszystko zostanie zrealizowane, raport będzie opublikowany. Natomiast jeżeli chodzi o jego ogłoszenie, czy podanie kwoty [odszkodowań], to myślę, że najlepszą datą byłaby właśnie data 1 września tego roku.

Oby tak się stało!

Dodam jeszcze, że ważnym miejscem, gdzie ta sprawa mogłaby być poruszana, podnoszona, jest Parlament Europejski. Jest to miejsce, gdzie właśnie kwestie praworządności, także  właśnie rozliczeń z historią, powinny być uregulowane. I sądzę, że to byłoby dobre miejsce właśnie, aby tą kwestię również podnosić i realizować.

Wiem, że greccy europarlamentarzyści starali się podnosić w Parlamencie Europejskim sprawę odszkodowań dla swojego kraju. I nie spotkało się to z żadnym pozytywnym odzewem. Czy nie będzie tak samo z polskimi propozycjami?

Grecy byli osamotnieni. Dzisiaj jest sytuacja inna. Można powiedzieć: „Polska weszła do gry”. Może wejdą inne kraje do gry, kraje bałkańskie. Także, że jest tu pole do budowania koalicji, do budowania sojuszy. I chcę podkreślić, że jestem kandydatem do Parlamentu Europejskiego z Okręgu małopolsko – świętokrzyskiego (startuję z województw: małopolskiego i świętokrzyskiego). Jeżeli wyborcy obdarzą mnie kredytem zaufania, chciałbym tą problematykę reparacji wojennych i dochodzenia roszczeń z tytułu właśnie strat wojennych, uczynić jedną z moich aktywności w Parlamencie Europejskim.

Życzę powodzenia i bardzo dziękuje za wywiad!