Tajemnica eschatologii posiada różne wymiary. W dzisiejszej Ewangelii można wyróżnić dwie wyraźne części, które za czasów apostolskich nakładały się w świadomości chrześcijan na siebie.

W pierwszej części Pan Jezus mówi o zniszczeniu Jerozolimy i ludzkiej tragedii, która się z tą wojną i jej zniszczeniem wiąże. Był to „czas pomsty” za brak rozpoznania czasu nawiedzenia Jerozolimy przez Mesjasza, Syna Bożego. I rzeczywiście w latach 66–73 trwało powstanie żydowskie przeciwko panowaniu rzymskiemu. W roku 70 została zdobyta i zburzona Jerozolima, a świątynia spalona. Zginęło ok. 600 tys. Żydów. Następne powstanie w latach 132–135 (powstanie Bar-Kochby) właściwie dopełniło zniszczenia. Zginęło ok. 580 tys. Żydów. Właściwie wtedy zniknęła Palestyna żydowska. Niewielka liczba Żydów zamieszkała przeważnie w Galilei, a reszta się rozeszła po świecie. Proroctwo Pana Jezusa w tragiczny sposób się wypełniło.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dn 6, 12-28; Łk 21, 20-28 

Podobne „małe apokalipsy” zdarzają się w historii różnych narodów i społeczeństw. Do takich niewątpliwie należał upadek Cesarstwa Rzymskiego. U nas rozbiór Polski, a potem wybuch II wojny światowej. Nieustannie powtarzają się takie eschatologie w różnym wymiarze społecznym i kulturowym. Natomiast ostateczne zakończenie historii świata i ponowne przyjście Chrystusa nastąpi dopiero po upłynięciu „czasu pogan”, a jego znakami będą zjawiska kosmiczne.

Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21,27n).

Dla nas ważne jest pocieszenie mówiące o nadejściu naszego odkupienia. Warto sobie uświadomić, że Ewangelie były pisane w czasie prześladowań chrześcijan. W społeczeństwie byli oni odbierani w najlepszym przypadku jako dziwna sekta, a często jako wichrzyciele i ci, którzy powodują nieszczęścia, jakie spadają na społeczeństwo, gdyż nie oddają czci bóstwom. Antagonizmy: chrześcijanie – poganie, a także: chrześcijanie – władza bywały bardzo ostre. Stąd także pojawiające się oczekiwania kary na pogan i władzę, która prześladowała wierzących. Kontrast pomiędzy losem uczniów Chrystusa i losem pogan był bardzo mocno zarysowany. Ten los przy ponownym przyjściu Chrystusa, którego się spodziewano lada chwila, był wyrazem sprawiedliwości. Dlatego tak mocno podkreślane były elementy kary i przerażenia niewiernych.

My dzisiaj patrzymy z zupełnie innej perspektywy na te zagadnienia. Warto sobie zdawać sprawę z tej odmiennej perspektywy wczesnych chrześcijan. Dla nas ważniejsza jest perspektywa osobistej eschatologii, czyli perspektywa przychodzącej śmierci. To jest trzeci wymiar eschatologii obok dwóch przedstawionych przez Ewangelię: eschatologii w pewnym wymiarze społecznym, koniec jakiegoś królestwa, państwa, a nawet cywilizacji, i eschatologii będącej zakończeniem historii świata. Dla każdego z nas ta osobista eschatologia jest najważniejsza. W niej wchodzimy w bezpośredni kontakt z Bogiem żywym. To, co nie jest z Niego i w Nim, pozostanie zniszczone w jednym momencie, a to, co jest z Niego i w Nim, pozostanie oczyszczone i rozkwitnie pełnią życia. Dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi Daniela, symboliczne opowiadanie o jaskini lwów, jest tego znakomitą ilustracją. Daniel, całkowicie zawierzający Bogu, nie doznaje żadnego uszczerbku mimo przebywania w jaskini głodnych lwów. Natomiast ci, którzy chcieli go zniszczyć, ludzie bezbożni, zostali natychmiast w całości zniszczeni, gdy ich wrzucono do tej samej jaskini.

Najważniejsze dla nas pozostaje odnalezienie się w Bogu przez Chrystusa, który przez zmartwychwstanie przełamał całą grozę eschatologii. Udział w Jego zmartwychwstaniu jest naszą jedyną szansą i nadzieją.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi