Jennifer Cramblett  zaszła w ciążę w grudniu 2011 roku za pomocą zapłodnienia in vitro. Według ustaleń Washington Post pracownik miał źle odczytać wniosek kobiety i zamiast dawcy nr 380 - białego, niebieskookiego blondyna, podał nasienie dawcy nr 330 - afroamerykanina. Gdy odkryto błąd, bank wystosował przeprosiny i zwrócił część kosztów. Cramblett postanowiła jednak skierować sprawę do sądu.

Jennifer Cramblett i jej partnerka Amanda Zinkon mieszkają w społeczności złożonej niemal wyłącznie z osób białych i obawiają się, że dziewczynka będzie się czuła wyobcowana, szczególnie gdy pójdzie do szkoły. Kobiety zaznaczają w pozwie, że przez błąd banku okres ciąży był wyjątkowo stresujący i przez to Cramblett podupadła na zdrowiu. Powódka żąda co najmniej 50 tysięcy dolarów za poniesione szkody.

Kobieta domagała się, by bank poniósł odpowiedzialność za szkodę z tytułu tzw. "wrongful birth" (złego urodzenia), czyli skargi przeciwko personelowi medycznemu, który nie ostrzegł, że dziecko może urodzić się z wadami genetycznymi. Szkoda z tytułu "wrongful birth" nie mogła być jednak uznana, ponieważ dziecko urodziło się zdrowe.

Sędzia odrzucił pozew, ale jednocześnie podkreślił, że Cramblett może wnieść kolejny, tym razem z zarzutem zaniedbania ze strony banku.

 

MT/wyborcza.pl