"Polskikierowcama przechlapane. Gnębi go rząd, ograbia fiskus, swoje dokładają urzędnicy, policja, straż miejska, kontrolerzy i inspektorzy, drogowcy, wydrwigrosze z warsztatów sieci "Będzie Pan zadowolony"... Teraz przeciw niemu zwrócił się nawet Trybunał Konstytucyjny uznając, że przepis pozwalający karać grzywną właściciela pojazdu, który "wbrew obowiązkowi nie wskaże nażądanieuprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie", jest zgodny z ustawą zasadniczą" - czytamy na łamach portalu Interia.pl.

W zasadność feralnego paragrafu wątpił sam prokurator generalny. Być może nie podobało mu się, że w świetle nowych przepisów ludzie będą po prostu... donosić, i to także na własną rodzinę. Człowiek chcący uniknąć bardzo wysokiej kary będzie musiał podać, że to na przykład jego żona czy najbliższy przyjaciel kierowali autem. Niech oni płacą!

Internauci już proponują, w jaki sposób można wyjść z tej kłopotliwej sytuacji. Otóż do kierowania autem powinny przyznać się... dwie osoby. Jako, że zdjęcie z fotoradaru może być nieczytelne, to sąd nie będzie w stanie wskazać, kto z nich w danym momencie kierował pojazdem. A obie będą twierdzić, że owszem, tego dnia jechały...

Inni twierdzą, że wystarczy "niepamięć". "Nie muszę pamiętać, kto jechał trzy miesiące temu moim autem, a za niepamięć nie karzą! Niech sobie sędzia przypomni, gdzie był dwa miesiące temu o 11.00" - twierdzi jeden z komentujących sprawę użytkowników sieci.
Ktoś inny sugeruje z kolei, że należy stworzyć "łańcuszek winnych". X wskazuje na Y, ten na Z, tamten znowuż na A... aż sprawa się przedawni.

Kolejny z internatuów pisze z kolei, że mogą pomóc... Syryjczycy. "Prowadził Asad Moskin, adres: Syria, Dajr az-Zaur, Intilag st. 180/30. Niech piszą" - wskazuje internatua "użyczający sam".

Wreszcie "as" twierdzi, że sprawę rozwiąże pies. "Jechało nas troje. Ja, żona i pies. Prowadziła żona, ja spałem. Kiedy się ocknąłem, żona spała, a prowadził pies. Do domu przyszły trzy mandaty. Zdjęcie nie przedstawiało psiej mordy. Ani żony. Jak to pies zrobił ? Nie wiem. (...) Z tych nerwów porąbałem budę psa. Żona ma się dobrze" - proponuje.

Cóż, tyle problemów... A wystarczyłoby po prostu zmienić prawo i przestać ograbiać kierowców i wlepiać im mandaty tam, gdzie nie jest to potrzebne. Na to jednak - nie ma chyba co liczyć.

wbw/interia/poboczem.pl