To był doskonały rok polskiej gospodarki. Tak dobrze nie było od roku 2007, kiedy poprzedni raz rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Jak podało Ministerstwo Finansów, deficyt sektora rządowego i samorządowego w minionym roku mógł spaść poniżej 2,4 proc. PKB. Są to wprawdzie dane nieoficjalne, ale jeżeli się potwierdzą, to będzie to drugi pod tym względem najlepszy rok od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej. W roku 2007 rdeficyt wyniósł rekordowo mało, bo 1,9 proc. PKB.

Choć antypisowska opozycja krzyczała, że partia Jarosława Kaczyńskiego rozsadzi budżet i zniszczy polskie finanse, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną", że złożyło się na to kilka przyczyn. To z jednej strony wypłata prawie 8 mld złotych zysku NBP oraz 9,2 mld złotych z aukcji częstotliwości LTE. Z drugiej - to "lepsza ściągalność podatków, co widać przede wszystkkim w VAT". Jak podkreśla Maliszewski, widać to "nie tylko w większych dochodach z tego podatku, ale też wyższej efektywnej stawce podatkowej".

Rzeczywiście - w ubiegłym roku dochody z podatku VAT tylko do końca listopada były aż o 8,4 mld złotych wyższe, niż w roku 2015.
Kolejnym czynnikiem składającym się na niski deficyt budżetowy jest wydatkowa wstrzemięźliwość. Po 11 miesiącach zrealizowano jedynie 87,4 proc. planu wydatków, dużo oszczędzając.

Jeżeli deficyt rzeczywiście będzie na poziomie 2,4 proc. PKB, to oznacza to,że w zapasie do progu 3 procent dozwalanego przez Unię Europejską, brakuje nam jeszcze 12 mld złotych. To dużo, jednak wydatki w 2017 roku też będą spore. Według "DGP" tylko obniżka wieku emerytalnego będzie kosztować 2 mld złotych. Dodatkowo nawet o 6 mld złotych wyższe będą wydatki na program 500+, który w tym roku będzie obowiązywał przez cały rok, a nie jedynie przez część, jak w roku minionym.

Wreszcie mamy jeszcze 2,5 mld złotych na nowy sposób waloryzacji rent i emerytur. Łącznie to 10,5 mld złotych. Cały czas jednak pozostaje szcze spory zapas. Można dodatkowo przewidywać, że jeszcze lepsza będzie ściągalność podatku VAT. Wciąż mamy też nadzieję na stopniową deregulację gospodarki, która pozwoli na rozbudowę przedsiębiorczości, co w oczywisty sposób przełożyłoby się na wyższe wpływy podatkowe.

ol/Dziennik Gazeta Prawna, Fronda.pl