Ryszard Terlecki dał do zrozumienia, że sędziowe, którzy szkodzą Trybunałowi Konstytucyjnemu nie powinni być jego członkami. Szef klubu parlamentarnego PiS z miejsca został oskarżony przez opozycję o szerzenie... autorytaryzmu.

Terlecki powiedział w ostatnim wywiadzie z "Rzeczpospolitą":

"Niektórzy sędziowie Trybunału nie zamierzają stosować się do uchwalonego przez Sejm prawa. Oznacza to, że nie chcą już być sędziami. I będzie trzeba znaleźć rozwiązanie, aby takich sędziów odsunąć od dalszego szkodzenia instytucji Trybunału".

Skandal?! Totalitaryzm?! Dyktatura?! Trzecia wojna światowa?! Zanim o tym, zastanówmy się, czy słowa Terleckiego wypowiedziane w kontekście korespondencji prowadzonej przez prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego z sędziami Trybunału (jak zauważył Marek Ast z PiS) aby na pewno wzięły się znikąd? Chyba nie. Fakt faktem, że niektórzy sędziowe TK nie zamierzają stosować się do prawa uchwalonego przez sejm. Czy tym samym ich bierność nie blokuje pracy Trybunału? Czy jakoś tę sytuację należałoby rozwiązać? Chyba tak.

Tymczasem opozycja podnosi larum, że takie wypowiedzi są skandaliczne i prowadzą nasz kraj (jak zawsze) na skraj autorytaryzmu. Jan Grabiec w PO, że to ingerencja w trzecią władzę, tak jakby owa trzecia władza była w naszym kraju po latach poprzednich rządów PO niezależna i nie potrzebowała reform. 

Grabiec cytowany przez "Wirtualną Polskę" snuje też wizje apokaliptyczne, wieszcząc niczym Witkacy odejście Polski od demokracji w stronę rządów autorytarnych. Zarzewiem tych okrutnych tragicznych przemian miałaby być wypowiedź Terleckiego. 

Czy jednak rzeczywiście ktokolwiek chce wyrzucać sędziów z TK tak wprost, dosłownie i bezceremonialnie? Marek Ast tłumaczy, że obecnie działa komisja ekspertów powołanych przez marszałka Kuchcińskiego. To ona przedstawi raport ws. TK, który będzie podstawą ewentualnych prac nad reformą tej instytucji. Trudno więc mówić o autorytarnej ingerencji. 

ds