Rząd chce usunąć z pracy dyplomatów, którzy współpracowali z tajnymi służbami PRL. Gabinet Beaty Szydło na dzisiejszym posiedzeniu zajmie się zmianami w ustawie o służbie zagranicznej.

Opracowany przez resort spraw zagranicznych projekt przez niektóre media nazwany został “desowietyzacją MSZ”. Według pomysłu, lustracji podlegaliby wszyscy polscy dyplomaci na zagranicznych placówkach, a nie jak dotychczas tylko najwyżsi rangą. Ustawa oznaczałaby, że osoby, które do 31 lipca 1990 roku współpracowały ze służbami PRL, musiałyby odejść z pracy. Wszystko to miałoby dziać się w okresie pół roku od wejścia w życie nowych przepisów. W tym czasie miałby też zostać dokonany przegląd kadr MSZ.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek wyjaśniał, że nowy projekt ma nie tylko oczyścić polską dyplomację, ale także otworzyć ją na osoby młode. “Celem tej ustawy, takim zasadniczym, jest otwarcie służby zagranicznej na nowe, kompetentne osoby, które chciałyby rozwijać się w służbie zagranicznej” - dodał Bochenek.
Rząd twierdzi, że dzięki zmianom w ustawie na placówkach dyplomatycznych łatwiej można będzie podejmować współpracę z inżynierami i prawnikami.
Obecnie Polska utrzymuje stosunki ze 195 krajami na świecie. Polska ma 98 ambasad i 36 odrębnych konsulatów.

Wszystko to dzieje się w czasie, gdy pod znakiem zapytania stanęła przeszłość polskiego ambasadora w Niemczech. Według doniesień mediów, mianowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości na to stanowisko Andrzej Przyłębski, miał być tajnym współpracownikiem służb PRL. Sprawę bada IPN.

krp/IAR, Fronda.pl