Skala agresji, podziału, kłótni w społeczeństwie przed II turą wyborów prezydenckich jest ogromna. Daliśmy się spolaryzować, skłócić, wzięliśmy przykład z prezydenta, który o zgodzie jedynie mówi. Podział nie pomoże w rozsądnym wyborze. Nie pomoże również w rozmowie w rodzinie, w której inni jej członkowie popierają kontrkandydata.

Jesteśmy napuszczeni na siebie. Warto sobie przypomnieć, że polityka to nie mecz piłkarski, bo stawką jest nie tylko wejście do następnej ligi, lecz nasza przyszłość, nasza codzienność, a także przeszłość (prowadzona polityka historyczna). Wydaję mi się, że każdy powinien to wiedzieć, jednak kiedy patrzę na "ujadanie", na kolejne prymitywne memy, manipulacje, albo wydarzenia na portalach społecznościowych, to mam wrażenie, że wiele osób zaczyna zapominać i o tych faktach.

To jak żyjesz zależy głównie od tego, kto tym zarządza. KOGO chcesz zatrudnić. Czy kiedy prowadzisz firmę, zatrudnisz pracownika dlatego, że ma ładny krawat, czy będziesz chciał sprawdzić jego kompetencje i dokonania? Na pewno nie zatrudnimy pracownika żartując sobie z procesu rekrutacyjnego. Potrzeba rozmowy, nie pyskówki. Argumentów, a nie włożenia do szufladki pt: "pisiory", czy domniemywań, że kiedy wygra dany kandydat - to będzie wojna (tak jakby na Ukrainie nic nie działo się od ponad roku), czy państwo wyznaniowe (ponieważ telewizja uraczyła nas opowiadaniem science fiction na temat państwa fundamentalistycznego prof. Szczerskiego, nie mówiąc, że to fikcja literacka), oszołomstwo gadające o zamachu (nie wiadomo jaka jest przyczyna katastrofy, wiadomo, że skrzynek i wraku wciąż mimo obietnic Platformy nie ma) i, że trzeba będzie "klękać przed księżmi". Spójrzmy na fakty.

Gdyby ktokolwiek z naszej rodziny zginął w wypadku - czy samochodowym, czy lotniczym i spotkalibyśmy się później z taką reakcją służb prowadzących śledztwo, z jaką spotkaliśmy się po katastrofie smoleńskiej, gwarantuję, że - delikatnie mówiąc - nie bylibyśmy zadowoleni.

Wybory stały się swego rodzaju spektaklem i nie tylko za sprawą telewizji, czy polityków. My również za to jesteśmy odpowiedzialni, choćby tworząc prymitywne żarty.

Wydarzenie utworzone na Facebooku „Chcemy debaty prezydenckiej w systemie "Lufa Pytanie" jest doskonałym przykładem podejścia wielu obywateli do swojego obowiązku i przywileju wyborczego. Do Ojczyzny, do innych Polaków.

„SKORZYSTAJMY ZE SPRAWDZONEJ FORMUŁY.! BO GDZIE SIĘ WÓDKA LEJE TAM POLITYKA! Dlatego chcemy aby po każdym pytaniu uczestnicy debaty prezydenckiej wypijali 50tkę czystej!” – piszą organizatorzy wydarzenia.

Rozumiem, że mamy już dość pustych, kłamliwych obietnic, kiełbasy wyborczej, słów, wobec których jesteśmy - często niestety zasadnie - nieufni. Jednak nie sądzę, żeby alkohol stanowił remedium na brak odpowiedzialności polityków i urzędników za słowa i działania. Powiem szerzej, na brak odpowiedzialności każdego z nas.

Debaty prezydenckie, w których najważniejsze dla odbiorców staje się to, czy kandydat się zaciął, czy „mu dowalił”, czy krawat dobrze leżał, czy się mina skrzywiła, czy podadzą sobie ręce, to sprawy drugorzędne. Po nich następuje fala komentarzy, które mają większe znaczenie w kreowaniu opinii publicznej. I tak na prorządowych mediach spotkamy się z „autorytetami” zachwalającymi teraźniejszego prezydenta, a na opozycyjnych – kandydata opozycji. Z tymże opozycyjne media nie mają takiego wpływu jak mainstream.

Wyłączmy autorytety, przeanalizujmy działania i włączmy myślenie.

W ferworze emocji Duda – Komorowski, znów umknęła dalsza część afery Platformy Obywatelskiej, do której przypominam Bronisław Komorowski przynależy, a do czego niekoniecznie chce się przyznawać. Gdyby takimi emocjami i zainteresowaniem cieszyły się wszystkie afery w wykonaniu Platformy Obywatelskiej, albo przynajmniej jedna, niedoceniona afera taśmowa, to tego rządu nie powinno już być (afery można posprawdzać na stronie http://mapaafer.pl/). Samo wsparcie byłych aparatczyków komunistycznych, tajnych współpracowników dla Bronisława Komorowskiego jest już tylko „wisienką na torcie". Zarzut szerzenia nienawiści, podczas gdy jedynie informuje się o tym, jakie otoczenie wspiera teraźniejszą głowę państwa jest nie na miejscu. Mówimy o faktach – o tym, że Bronisław Komorowski wręcza Krzyż Walecznych (!) jednemu z twórców Stanu Wojennego - Wojciechowi Jaruzelskiemu! Przykładów można podać wiele.

W Internecie krąży wpis Wojciecha Sobolewskiego:„DO ANDRZEJA I TOMASZA (I TYCH, KTÓRYCH PIS PRZESTRASZA)", który przywołuje historię swoich kolegów - Andrzeja, z którym u schyłku PRL-u działał w tzw. II obiegu i Tomasza, towarzysza walki z Pomarańczowej Alternatywy, z którym "ośmieszali nadętych komunistów ulicznymi happeningami".

 "Wczoraj dostałem mema od Andrzeja: "Komorowski r o z j…ł Dudę". Dzisiaj dostałem mema od Tomasza: "DUDA" przerobione na "D...PA". Minęło 25 lat. Siedzimy w okopach naprzeciwko siebie.  Ty tam - ja tu! Ty tu - ja tam. Nie chcesz tego? Ja też nie! Dobrze: wyjdźmy z okopów, pogadamy.  Coś ci pokażę…"

Wojciech Sobolewski pisze, że zdaje sobie sprawę z tego, że wyborcy Bronisława Komorowskiego boją się "Polski ciemnej, zaściankowej, klerykalnej, ksenofobicznej. Takiej jak z tego ostatniego mema: dziewczynka chciałaby do lekarza, ale szkolny gabinet zamieniono w kaplicę. To straszna wizja. Albo ci obrońcy krzyża… Ziejący nienawiścią, histeryczni. Mówisz sobie: "Wolę aferzystów i złodziei, niż tych spod krzyża".

Apeluje, żeby wyjść z okopów i porozmawiać."Ty za PO, ja za PiS-em. Kiedyś sojusznicy - teraz wrogowie. Żeby nam się ciekawiej rozmawiało - zaproszę do naszego grona dwie osoby. Dwie panie. Żeby było sprawiedliwie: po jednej pani z każdej opcji. Wybierzmy postaci wyraziste, jednoznaczne. Ikony."

Pierwszą przywołaną kobietą przez Sobolewskiego jest "Szalona" Joanna. Histeryczna obrończyni krzyża na Krakowskim. Widziałem w sieci filmik z nią. TO POLSKA RADYKALNA. Polska, której się boisz."

Z kolei drugą panią jest przedstawicielka POLSKI RACJONALNEJ: "Racjonalna Jowita. Pani, doradzająca Twojemu prezydentowi. Poza tym uczy studentów. TO POLSKA RACJONALNA. Polska, której ufasz."

Wojciech Sobolewski zachęca do bliższego spotkania.

 "Panie patrzą na ciebie i na mnie jak na głupków: ależ my się znamy! My dwie bardzo dobrze się znamy! Ciężko razem pracowałyśmy przy kombinacji operacyjnej "KRZYŻ", po której rozsądny, ale umiarkowany człowiek NIGDY nie zagłosuje na ciemny PiS, na tych szaleńców z Krakowskiego Przedmieścia. I choćby afera goniła aferę - Ty wiesz jedno: NIGDY! NIGDY! NIGDY! Od operacji minęło kilka miesięcy, jest 26 maja 2011, godz. 15:36. Obie wyluzowane panie robią sobie fotkę, wrzucają na "fejsa"…Pani Jowita z panią Joanną. Jak to?
POLSKA RACJONALNA? Z POLSKĄ RADYKALNĄ?"

Dalej pisze:

 "A ja dobrze znam to miejsce, znam tę kolumienkę: za czasów prezydenta Kaczyńskiego dokładnie w tym samym miejscu odbierałem zlecenie (na projekt graficzny) od Kancelarii Prezydenta. Odbierałem tu ZLECENIE. TU SIĘ WCHODZI ZA PRZEPUSTKĄ. Jeszcze nie rozumiesz?"

I celnie punktuje to, czym zajmuje się pani Jowita:

"Jak wspomniałem, p. Jowita uczy studentów. Co jest przedmiotem jej zajęć? Jaka dziedzina wiedzy ją interesuje? O, jest! Katalog Kursów Politechniki Wrocławskiej: "Treść kursu: Kurs stanowi skrócone kompendium wiedzy na temat form i technik manipulacji współczesnego świata. Szczególne rozszerzenie znajdzie tematyka związana z manipulacją w mediach, polityce oraz dyskredytacji wizerunkowej przeciwnika. Zespół realizujący: mgr Jowita Kacik"
Jeszcze nie rozumiesz?"

Na koniec Wojciech Sobolewski dodaje:

"Posłuchaj uważnie: Po występach na Krakowskim Przedmieściu (i innych występach) nabrałeś pewności: NIGDY nie zagłosuję na tych z Krakowskiego Przedmieścia: na szalonego Andrzejka i szaloną Joannę. A właśnie, że zagłosujesz: już to zrobiłeś. I być może jeszcze raz zrobisz - w najbliższą niedzielę. Albo powiesz sobie: Oszukali mnie! Ale mnie oszukali!

To jak będzie? Wracasz do okopu pod rękę z panią Jowitą i z szaloną Joanną, czy spłatasz paniom figla?”

Karolina Zaremba