Treść nagrań rozmów Jana Kulczyka z prominentnymi polskimi politykami związanymi z Platformą Obywatelską ostatecznie udowadnia, że nasze czysto teoretyczne państwo zostało zastąpione przez niezwykle praktyczne (dla niektórych) układy i wspólne interesy. Tak oto dziś niczym u Orwella żyjemy w kraju, w którym są równi i równiejsi.

I jak to w folwarku (naturalnie zwierzęcym) bywa, ktoś musi tym wszystkim rządzić. Nagrania, w których słyszymy zapisy prywatnych spotkań lobbysty Piotra Wawrzynowicza, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego z prywatnym biznesmenem i największym oligarchą w tym kraju zmarłym niedawno Janem Kulczykiem, pokazują wyraźnie, kto rozdzielał prace i obowiązki w naszym folwarku. Kto przyznawał wikt i opierunek.

Cezary Gmyz, który dotarł do nagrań nie miał wątpliwości, że najbardziej szokujące jest w nich to, że politycy, którzy powinni być niezależni, udają się do Pałacyku Sobańskich niczym wasale, by tam relacjonować Kulczykowi rozwój wydarzeń związanych z przejęciem "Ciechu", ale też innymi interesami, które były w przygotowaniu. A wśród słów padających w rozmowach, padają choćby słowa o "Kierowniku", którym, jak można założyć, jest prawdopodobnie Donald Tusk.

Wątek "Kierownika" Kulczyk porusza podczas rozmowy z Wawrzynowiczem:

Kulczyk: "A ty myślisz, że on tam o mojej relacji z kierownikiem coś wie?"
Wawrzynowicz: "Myślę, że nie. Kompletnie. Znaczy on bardzo dba o to, żeby to było hermetyczne i umówmy - niech dalej żyje w przeświadczeniu, że ci załatwi to tutaj, znaczy i tak myślę, że to dużo. Wiesz, ja mam kontakt z kierownikiem, on bardzo często w poniedziałęk w samolocie z Gdańska, nie. To są najróżniejsze kontakty. Bo kiedyś rozbawił mnie bardzo, bo mówi mi, że... Ja mówię "bardzo miło mi, że pan ze mną rozmawia, bo z całą resztą młodych kolegów pan nie rozmawia", nie. A on mówi: "wiesz co, jak się zastanowić nad tym wszystkim, to twoi koledzy to bandyci albo mafia". Bandyci albo mafia".

Wysoko postawiony polityk PO, raczej nie rozmawiający z "niższymi rangą", latający co poniedziałek z Gdańska, a do tego obdarzony pseudonimem "Kierownik" podkreślającym jego ważną pozycję. Choć nie jest to w rozmowie powiedziane wprost, jej przebieg wskazuje na byłego premiera. 

Warto zauważyć, że powiązania Kulczyka z politykami z najwyższego szczebla i obdarzanie ich charakterystycznymi tytułami, to nic nowego. Wg informacji Doroty Kani pochodzących z jej książki "Gry tajnych służb", biznesmen miał swego czasu określać byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego tytułem "Pierwszy":

Wladimir Ałganow miał powiedzieć podczas rozmowy z Janem Kulczykiem, że minister skarbu Wiesław Kaczmarek i szef Nafty Polskiej Maciej Gierej przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Kulczyk o rewelacjach Ałganowa poinformował szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, a ten sporządził w sprawie tajną notatkę i wysłał do najważniejszych osób w państwie. Z odtajnionych notatek wynikało, że Kulczyk miał nie wprost powoływać się na poparcie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, używając w rozmowie sformułowania „pierwszy”

Informacje, o których pisała Kania i o które przedstawili w "Zadaniu specjalnym" Anita Gargas i Cezary Gmyz to oczywiście tylko niektóre wątki, obraz folwarku jest o wiele szerszy i zapewne wciąż nie mamy dostępu do jego pełni. Ale jedno jest pewne - są w nim równi i równiejsi, a ich podział jest nader wyraźny.

ds/telewizjarepublika.pl/"Gry tajnych służb"