Pani Theresa May opowiadała dziś jak Wielka Brytania chce się rozstawać z Unią. Prezydent-elekt Donald Trump wieszczył wczoraj jak Unia będzie się stopniowo rozpadać. We Francji Marie le Pen ma poważne szanse, by wygrać wybory prezydenckie, w Niemczech rośnie bardzo niechętna Unii AFD, w Holandii coraz bardziej popularna jest jeszcze bardziej wroga UE partia WIldersa. Siły radykalne rosną w Skandynawii i Austrii. We Włoszech coraz ważniejszy staje się komik Beppe Grillo a na Węgrzech Fidesz Orbana podgryza radykalny Jobbik.

Jaka będzie Europa za 3-5 lat? Nie jesteśmy sobie w stanie tego wyobrazić. Napięcia społeczne rosną. Imigranci maszerują na północ, zamieszki wybuchają Calais, na wielu paryskich przedmieściach regularnie płoną samochody. Zamachy terrorystyczne nie omijają Paryża i Berlina. Grecja jest nadal w kryzysie finansowym, który wstrząsa całą strefą euro . Różnice społeczne między biednymi i bogatymi pogłębiały się i bez fali imigrantów, a teraz przybierają jeszcze bardziej na sile. Narasta napięcie i niezrozumienie między dużą częścią społeczeństw europejskich państw a eurokratami z Brukseli, którzy bronią za wszelką cenę status quo i powtarzają, że potrzeba nam dalszej centralizacji i unifikacji. Putin nie zaprzestał zagrażać wschodnim granicom Unii i NATO.

Tak wygląda współczesna Europa. A jaka będzie po serii wyborów w poszczególnych wyborach? Fala dużo większych wstrząsów może naprawdę rozwalić Unię.

Jak na tym tle wygląda tak potępiana w czołowych europejskich media Polska? Czy nie jesteśmy społecznie i politycznie jednym z najbardziej stabilnych punktów na mapie Europy?

Partia rządząca ma większość i nic nie wskazuje, by miała ja utracić. Mamy bardzo ostry konflikt polityczny, ale ogranicza się on do centrum Warszawy i głównych redakcji prasowych. Skutków tych wielkich emocji dla Europu i stabilności Unii nie ma żadnych.

W przeciwieństwie do Francji, Niemiec, Austrii, Włoch, Holandii czy Danii żadne z kluczowych ugrupowań politycznych nie jest przeciwne UE. Rządzące PiS chcę Unię Europejską reformować. Nikt nie ma pomysłu, by organizować Polexit - ani rządzący ani opozycja. Ze strony Polski Unii Europejskiej nic nie grozi. Nie mamy ani rosnących napięć społecznych, ani dużych nierówności (500+ znacząco ten problem zmniejszyło). Na ulicach demonstrują ludzi nielubiący PiS ale nie ma buntu głodnych i wściekłych. Nic groźnego tu się nie zdarzy, poza grami i zabawami polityków i celebrytów z obu stron.

Kto może zmienić Europę i odbudować Unię Europejską? Liberalne elity zachodniej Europy rozjeżdżające się coraz bardziej ze społecznymi odczuciami? Radykałowie z Niemiec i Francji, którzy chcą europejski projekt rozwalić? Czy może takie środowiska polityczne, które chcą Unię zmienić, zdecentralizować, ale utrzymać ją i wzmocnić?

Polski rząd – mimo fatalnej dziś opinii w świecie - może w tym procesie odegrać ważną rolę. Pod warunkiem, że podejmie się roli realnego koordynatora państw szeroko rozumianej Europy Środkowej (nie tylko Grupy Wyszehradzkiej) i podejmie poważny dialog z Niemcami, które dziś także potrzebują realistycznie patrzącego na europejski projekt partnera. To wymaga przełamania uprzedzeń po obu stronach, ale jest jakąś szansą dla Polski w tym bardzo trudnym czasie. Wymaga odważnego działania na zewnątrz i uspokojenia nastrojów wewnątrz. Nie jest to w interesie opozycji, ale rząd powinien dziś zrobić wszystko, by nawet za cenę kompromisu pokazać światu spokojną twarz i odważny program zmian, do którego da się przekonać innych europejskich partnerów. Ten kryzys może być dla nas szansą.

Igor Janke/salon24.pl