Rafał Zgorzelski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych. podkreślił, że zarówno PGP, jak i InPost oraz RUCH są wpisane do rejestru operatorów pocztowych Urzędu Komunikacji Elektronicznej i spełniają wszystkie wymagania. Dodał również że w stosunku do milionów przesyłek obsłużonych przez Polską Grupę Pocztową liczba reklamacji jest niewielka, a odbiór listów trwa krócej, niż w placówkach Poczty Polskiej.

Rafał Zgorzelski zdementował również informacje, jakoby grupa PGP miała punkty odbiory korespondencji zlokalizowane w sex-shopach. - Polska Grupa Pocztowa nie ma problemów z doręczaniem przesyłek, współpraca z Centrum Zakupów dla Sądownictwa układa się bardzo dobrze, a żadna korespondencja nie jest wydawana w sex-shopie, bo spółka nie współpracuje z takimi firmami  – powiedział na antenie radiowej Jedynki prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Niepublicznych Operatorów Pocztowych.

Tyle o współpracy Polska Grupa Pocztowa z sex – shopami. Ale pojawił się kolejny, spory problem. Jak donosi dziennik „Fakt” „pojawiły się obawy, że na przetargu stracić może państwo. Okazuje się, że jedynym właścicielem i akcjonariuszem PGP jest spółka Badenhop Holdings Limited zarejestrowana na Cyprze. Czyżby tam pocztowa firma chciała uciec z podatkami?”.

Portal Fronda.pl próbował cały poranek skontaktować się z PGP, niestety bezskutecznie. Jeśli prawdą jest, że jedyny właściciel PGP jest zarejestrowany na Cyprze, to świadczy to tylko o totalnym chaosie i bałaganie  w polskim rządzie. Przypomnijmy: że PGP wygrała przetarg z Pocztą Polską bo zaoferowała polskiemy rządowu niższa cenę o … 84,5 mln złotych.

AB/Polskie Radio/Fakt