Odbyłem wiele ciekawych spotkań w ostatnim okresie. Wniosek, który z nich wynika jest taki, że w zakresie polityki zagranicznej PiS, nie rezygnując ze swych pryncypiów programowych takich jak prowadzenie przez Polskę samodzielnej polityki zagranicznej, której nadrzędnym celem jest realizacja interesów narodowych RP (a nie "wspólnych interesów europejskich" choćby te były sprzeczne z interesami RP), zamierza równocześnie z szacunkiem podchodzić do kompromisu europejskiego, a dla realizacji naszych celów zdobywać sojuszników tak w regionie, jak i wśród dużych graczy na europejskiej scenie.

Zdobywać - dodajmy - również poprzez to, o czym prawica czasem zapominała - tj. "charm offensive". Ukraina będzie dla Polski bardzo ważna, ale nasze bezpieczeństwo będzie dla nas ponad bezpieczeństwem Ukrainy. Tak przeciwników, jak i zwolenników PiS czekać mogą niespodzianki.

Jeśli szukać analogii to powiedziałbym tyle, że Recep Tayyip Erdoğan może i "rozmiękczył program", ale koniec końców osiągnął nieporównanie więcej niż Necmettin Erbakan - w tym również na arenie międzynarodowej. Jak się okazuje czasem, gdy do słusznych założeń dodać szczypty pragmatyzmu, wychodzi optymalna mieszanka (o ile oczywiście doza pragmatyzmu nie zaczyna dominować nad istotą rzeczy).

Witold Jurasz, prezes zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych

źródło: Facebook