- Nie widzę problemu – zapewniał Gawkowski pytany przez Dominikę Wielowieyską w Radiu Tok FM czy chciałby, żeby jego syn chodził w przedszkolu w sukience. - Sprowadziliśmy gender do problemu, czy dziecko w przedszkolu założy sukienkę. To, czy ktoś chodzi w sukience czy nie, czy powinien bawić się zabawkami chłopców czy nie, to drugorzędny temat - zaznaczył polityk.

A potem oczywiście przeszedł do stwierdzeń absurdalnych, o tym, że ja (no jasne) i inni prawicowi komentatorzy chcą odebrać jego córce prawo do zabawy wozem strażackim. - Mam czteroletnią córkę - odparł Gawkowski. - Lubi się bawić lalkami, ale ma też swoją ulubioną straż pożarną. Samochodzik. Według teorii genderyzmu, którą opisuje Tomasz Terlikowski czy wielu prawicowych komentatorów, ona nie powinna bawić się tym samochodzikiem. Bo od samochodzików jest mężczyzna, kobieta jest od kuchni. To jest dopiero łamanie równości - przekonywał polityk. A ja odpowiem: niech się bawi czym chce, moi chłopcy bawią się lalkami, na przykład traktując je jak miecze.

TPT/Tokfm.pl