Film „Obywatel” jak mało która polska produkcja mogła liczyć na szeroką promocję medialną. Wszystko za sprawą Jerzego Stuhra, pupila salonu i mainstreamu polskiego. Okazało się jednak, że widzowie, którzy zapłacili za bilet i obejrzeli produkcję Stuhra, wyszli totalnie rozczarowani. Jak jeden mąż, wszyscy powtarzali, że film w ogóle ich nie rozśmieszył, o czym zapewniał w każdym wywiadzie reżyser. „Po seansie próżno szukać uśmiechniętych i zadowolonych widzów. Wręcz przeciwnie. Ktoś kwituje, że tylko zmarnował pieniądze, inny - że stracił czas – informuje dziennik “Super Express”.

A oto przywołana relacja jednego z widzów: “Ani razu się nie śmiałam. Lipa. Nie podobał mi się. Jako rodzaj komedii, to na pewno nie… Przyszłyśmy z koleżanką, bo na plakacie jest napisane, że komedia, ale jesteśmy rozczarowane. To wszystko znamy” - mówi „Super Expressowi” pani Jolanta.

I tak runął mit rysowany przez dwóch Stuhrów, że dla Polaków, inaczej niż dla zacofanego prawactwa, “Obywatel” będzie pierwszorzędną komedią. Ciekawe czy teraz Jerzy Stuhr stwierdzi, że jednak Polacy nie potrafią śmiać się ze swoich wad, czyli są zacofani I nie rouzmieją ambitnego kina.

Philo/Super Express