Politycy bawarskiej partii CSU zaproponowali, by zachęcać imigrantów do mówienie po niemiecku… nawet w domu. Pomysł wywołał w Niemczech ogromne kontrowersje, a jego autorzy spotkali się z lawinową wprost krytyką. Wielu komentatorów zauważało, że jest swoistą ironią, iż pomysł wychodzi z Bawarii, gdzie mówi się na co dzień językiem bardzo trudno zrozumiałym dla reszty Niemców.

O sprawę „Super Express” zapytał Stefana Hamburę, mieszkającego w Berlinie.

„To jest propozycja nierealistyczna. Widać już, że pomysłodawca, czyli partia CSU, zaczyna się z niej wycofywać” – powiedział adwokat. „Niemcy powinni przede wszystkim poprawić znajomość języków obcych u własnych obywateli. Nie jest z tym najlepiej” – dodał.

Ocenił też, że wprowadzenie w życie propozycji CSU „przypominałoby zupełnie inny czas z niemieckiej historii. Czas, o którym Niemcy woleliby zapomnieć”.

Adwokat został też zapytany o sytuację Polaków w Niemczech w kontekście fali antyimigranckich demonstracji. Zgodził się, że nastroje te uderzają w Polaków, nie mających wciąż w Niemczech statusu mniejszości narodowej.

„Po negatywnej decyzji Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych złożyliśmy pozew do Sądu Administracyjnego w Berlinie. Jednak skuteczność naszych działań w dużej mierze zależy od polskiego rządu, który powinien wykazać się większą aktywnością” – powiedział Hambura.

pac/se.pl