W natłoku informacji i opinii związanych z niedawno zakończonym szczytem NATO w Warszawie, moją uwagę przykuł komentarz dyrektora moskiewskiego ośrodka Fundacji Carnegiego Dmitrija Trenina: ' - To rzeczywiście nie zimna wojna. To gorzej, przy tym przede wszystkim dla Rosji. Jeśli teraz porównamy NATO i Rosję, przyznamy, że nasz kraj ustępuje partnerowi pod każdym względem, może poza arsenałem jądrowym. W przypadku konfliktu słabsza strona ponosi też większe ryzyko, a czasu nie mamy i trzeba działać bardzo szybko.'

Niepokojąca jest oczywiście uwaga Rosjanina: ‘a czasu nie mamy i trzeba działać bardzo szybko’. O jakie rosyjskie 'działanie' może chodzić?

Ogólnie i powszechnie wiadomo, że od czasu spadku cen ropy naftowej i gazu ziemnego gospodarka rosyjska jest w poważnych tarapatach – szacuje się, że zapasy gotówki, które pozostały Kremlowi z czasów wysokich cen nośników energii, mogą wystarczyć na rok, maksimum dwa lata. Nie widać żadnych prób przestawienia gospodarki na wytwarzanie nowych technologii, produkcję i eksport, czy szukania nowych działów gospodarki, w które można by zainwestować, by ponownie uruchomić rosyjską gospodarkę. Jedyna dziedzina, w której skokowo wzrastają inwestycje, to zbrojenia. Wystarczy przeczytać same nagłówki informacji związanych z sumami wydawanymi przez Kreml na wojsko, żeby zrozumieć skalę rosyjskich wydatków na uzbrojenie: ‘Po raz pierwszy od dekady Rosja wydaje większą część swojego PKB na zbrojenia niż USA - ujawnia raport Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem’; ‘USA są niekwestionowanym światowym liderem wydatków na obronność, jednak w ostatnich latach zaczęły ciąć środki na armię. Taka tendencja zauważalna jest też w krajach europejskich. Z kolei Rosja i Chiny przeznaczają na budżety obronne coraz więcej pieniędzy’; ‘Rosjanie modernizują, szkolą i wyposażają swoja armię w niebywałym tempie i nakładem gigantycznych środków. Nigdy jeszcze w historii tamtejsi wojskowi nie mieli tak olbrzymich pieniędzy do dyspozycji. Admirał Władimir Komojedow powiedział agencji Interfax, że rok 2015 będzie rekordowy pod względem wydatków na rosyjskie wojsko. W tym roku będzie to około 81 mld dolarów. A to oznacza, że aż 4,2 procent rosyjskiego produktu krajowego brutto idzie na zbrojenia.’, itd.

Z drugiej strony wszelkie plany wzmocnienia obecności armii amerykańskiej i innych armii NATO w naszym regionie liczone są w miesiącach i latach, czyli że dopiero w przyszłym roku mogą pojawić się u nas pierwsze licząca się militarnie oddziały wojskowe sojuszników.

I Rosja o tym wie. Tak samo jak wie, że w przeciągu najbliższego roku-dwóch zmniejszy się uzależnienie Europy Środkowo-Wschodniej od rosyjskiej ropy i gazu. I tak samo wie, że z końcem kadencji słabego i nieodpowiedzialnego prezydenta USA Baraka Obamy skończy się czas amerykańskiej słabości politycznej, a co za tym idzie – i militarnej.

Polacy często oskarżani są o rzekomą ‘rusofobię’. Sądzę, że Polacy, tak samo jak inne narody naszego regionu, które maja nieszczęście graniczyć z Rosją, są raczej rusologami, to znaczy znają mentalność Moskwy, dla której właśnie słabość i uległość są zaproszeniem do agresji, jak stało się właśnie na Ukrainie.

I dlatego Rosjanie mówią: ‘a czasu nie mamy i trzeba działać bardzo szybko.’ Co najprawdopodobniej będzie oznaczało kolejne wojny i agresje – czy to na Bliskim Wschodzie, czy też w naszym rejonie: dalsze ataki na Ukrainę, prawdopodobne zaognianie sytuacji w Naddniestrzu; a być może także wspólne z Białorusią uderzenie na Kraje Bałtyckie i Polskę. Ciekawe, jak wtedy zachowają się nasi sojusznicy z NATO – zarówno europejscy, jak i ci zza oceanu?

Dla tych, którzy mają wątpliwości co do rosyjskich intencji i zamierzeń, zamieszczam pod rozwagę fragment z opracowania ‘Rosja wobec szczytu NATO w Warszawie' Ośrodka Studiów Wschodnich: ‘Działania Rosji w sferze wojskowej – dążenie do utrzymania strategicznej przewagi - Rosja od końca 2015 roku ogłaszała i realizowała plan zwiększenia potencjału wojskowego Zachodniego Okręgu Wojskowego (liczącego ok. 300 tys. żołnierzy), a także Południowego Okręgu Wojskowego: ‘Pod koniec 2015 roku podjęto decyzję o zmianie struktury organizacyjnej Zachodniego Okręgu Wojskowego. W jego składzie utworzono nowe związki operacyjne: 1. Gwardyjską Armię Pancerną (w jej skład weszły pododdziały 2. Tamańskiej Dywizji Zmechanizowanej i 4. Kantemirowskiej Dywizji Pancernej) oraz 20. Armię Gwardyjską (ze sztabem w Woroneżu). Na początku stycznia 2016 roku Ministerstwo Obrony Rosji zapowiedziało, że ze względu na rosnącą obecność wojsk NATO w pobliżu granic Rosji w obu okręgach wojskowych powstaną trzy nowe dywizje. W ich skład wejdą istniejące brygady uzupełnione o nowe jednostki, które bazować będą na południowy wschód od Smoleńska w pobliżu granicy z Białorusią (Jelnia w obwodzie smoleńskim) i w pobliżu granicy z Ukrainą (Boguczar w obwodzie woroneskim oraz Nowoczerkask w obwodzie rostowskim). Osiągnięcie gotowości bojowej jednostek ma nastąpić do połowy 2017 roku. W czerwcu br. ministerstwo ujawniło, że na zachodnią flankę dyslokowano już z centralnej Rosji 23. Samodzielną Brygadę Zmechanizowaną (Wałujki, obwód biełgorodzki) i 28. Samodzielną Brygadę Zmechanizowaną (Klincy, obwód briański). W maju 2016 roku ogłoszono rozpoczęcie restrukturyzacji systemu dowodzenia jednostkami w obwodzie kaliningradzkim, gdzie powstał 11. Korpus Armijny, w którego skład wejdą podlegające dotąd Flocie Bałtyckiej jednostki lądowe, w tym brygady rakietowe. Utworzenie korpusu może świadczyć o zmianach w planach operacyjnych uwzględniających prowadzenie działań ofensywnych. Kontynuowane jest zwiększanie potencjału ofensywnego w basenie Morza Czarnego. W tym celu rozmieszczono przeciwokrętowe systemy rakietowe Bastion, a w składzie Floty Czarnomorskiej znalazły się dwa okręty rakietowe wyposażone w pociski manewrujące typu Kalibr.’

Michał Orzechowski/sdp.pl