To w 2013 r. pojawił się cydr w szerszej sprzedaży i szybko zdobył popularność. Jak podkreślali producenci, by dalej się rozwijać, potrzebna jest możliwości reklamy i jedna stawki akcyzy (dziś obowiązują dwie, w zależności od zawartości alkoholu). Jednak nie mogą liczyć na wsparcie państwa.
W 2017 roku Mateusz Morawiecki obiecał zerową stawkę akcyzy na cydry i zdjęcie banderoli. Jednak tej obietnicy nie spełnił.Z racji tego, że cydry w świetle prawa są winami, nie mogą się reklamować.
– Wykorzystują to producenci z branży browarniczej, którzy korzystając z możliwości reklamy swoich produktów, oferują konsumentom cydropodobne piwa – mówi Magdalena Zielińska, prezes Polskiej Rady Winiarstwa.
– W sieciach handlowych mamy prawdziwą inwazję piw smakowych, gdzie piwo jest tylko nośnikiem alkoholu, a jego smak kreują aromaty i dodatki – dodaje Grzegorz Bartol, wiceprezes firmy Bartex.
Cydr miał być świetnym pomysłem na wykorzystanie jabłek, których nie wpuszczono do Rosji przez embargo. Napój wytwarzany jest nie ze słodkich jabłek deserowych, a ze starych odmian jabłek o wytrawnym smaku.
– Cydr sprzedawany jest w około jednej trzeciej sklepów małoformatowych i ta dystrybucja się nie poszerza – mówi Hubert Hozyasz, analityk z Centrum Monitorowania Rynku
- Piwo ma łatwiej – może się reklamować, gdy cydr ma zakaz - dodaje
– Zakładanie banderol generuje nam dodatkowe koszty, bo my to musimy nalepiać ręcznie – mówi Dariusz Koroś, założyciel Cydru Chyliczki, który w tym roku zdobył w konkursach w Wielkiej Brytanii 12 medali.
– Maszyny do banderolowania przerobiłyby w ciągu godziny całą naszą produkcję, a kosztują kilkuletnią wartość naszej sprzedaży. To duży koszt i mnóstwo niepotrzebnie straconego czasu – wyjaśnia.
bz/rp.pl