Do czego może doprowadzić interwencja militarna w Syrii, przypomina na przykładzie Iraku chaldejski patriarcha Bagdadu. Abp Louis Sako obawia się, że w Syrii stanie się dokładnie to samo, co w jego ojczyźnie. Tym razem jednak będzie to miało jeszcze poważniejsze konsekwencje dla całego regionu. - Codziennie dochodzi do eksplozji i ataków. Ludzie umierają. Media na Zachodzie podają pewne liczby, ale są one zaniżone. Ofiar jest dużo więcej. Teraz się to nasiliło, bo zbliżają się wybory. Cały Bliski Wschód przypomina jeden wielki wulkan. Również u nas czuć reperkusje konfliktu w Syrii i Egipcie. Starcia miedzy sunnitami i szyitami przenoszą się na nasz grunt. I dzieje się to 10 lat po interwencji, do której pretekstem też była broń chemiczna. Broni chemicznej nie znaleziono, a kraj jest zniszczony. Nie jest bezpiecznie, korupcja kwitnie, mnożą się kolejne konflikty. Dziś chcą zrobić to samo w Syrii. Bardzo nas to martwi. Zamiast interwencji zbrojnej, trzeba pomyśleć, jak zmusić reżim i opozycję do rozwiązania politycznego. Interwencja zbrojna doprowadzi do kompletnego chaosu – mówi abp Sako.

A zwierzchnik katolickiego Kościoła melchickiego patriarcha Grzegorz III Laham uzupełnia, że atak Stanów Zjednoczonych będzie aktem zbrodniczym, który spowoduje wiele ofiar i zburzy zaufanie świata arabskiego do świata zachodniego. Zdaniem hierarchy atak zachodu na Syrię wcale nie przysłuży się budowaniu demokracji,a przeciwnie zwycięstwu islamistów. Kraj zostanie podzielony na małe enklawy, a chrześcijanie zostaną zepchnięci do getta, bądź zmuszeni do emigracji. W takiej sytuacji również islam umiarkowany nie będzie miał żadnej przyszłości – ostrzega melchicki patriarcha.

Grzegorz III Laham zaznacza także, że opozycja nie ma w Syrii żadnego poparcia. Codziennie napływają tam natomiast islamscy ekstremiści z całego świata, których jednym celem jest zabijanie. - Żaden kraj ich nie powstrzymał, co więcej Stany Zjednoczone zapewniły im kolejną dostawę broni – przypomina patriarcha.

TPT/LSN/Radiovaticana.va