Na górskie tereny Cypru spadł w nocy pocisk przeciwlotniczy. Kudret Ozersay, szef dyplomacji Cypru Połnocnego, podał, że był to prawdopodobnie pocisk rakietowy S-200 produkcji rosyjskiej. 

Według agencji AP, w czasie, kiedy doszło do eksplozji na Cyprze, w odległości ok. 200 km od tego miejsca izraelskie lotnictwo atakowało cele w Syrii. Jak podkreślił Ozersay, powołując się na wstępną ocenę sytuacji, prawdopodobnie był to pocisk systemu obrony powietrznej, uaktywnionego podczas ataku z powietrza na cele w Syrii. Nie trafił do celu, w związku z czym spadł na terytorium wyspy. 

Wcześniej informowano, że pocisk, nie powodując ofiar w ludziach, eksplodował w powietrzu. Nie wykluczano też jednak, że eksplodował samolot uzbrojony w pociski rakietowe. Premier Cypru Północnego, Ersin Tatar potwierdził, że na szczęście nie ma ofiar śmiertelnych ani też osób poszkodowanych. 

Cypr jest położony niedaleko Syrii. Według syryjskich mediów, w nocy z niedzieli na poniedziałek samoloty izraelskie ostrzeliwały pociskami rakietowymi syryjskie cele wojskowe na przedmieściach Damaszku i w rejonie miasta Hims.

Izraelskie siły zbrojne wielokrotnie dokonywały w przeszłości ataków lotniczych i rakietowych na cele wojskowe w Syrii, w tym na pozycje sił irańskich lub podporządkowanego Iranowi libańskiego Hezbollahu. Iran i Hezbollah wspierają w wojnie domowej w Syrii wojska rządowe prezydenta Baszara el-Asada.


yenn/PAP, Fronda.pl