1. Francuski rząd dosyć niespodziewanie wniósł do Parlamentu projekt ustawy, w której wprowadza obowiązek stosowania płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek świadczących usługi kabotażowe na terenie tego kraju.

Wysokość tego wynagrodzenia nie powinna być niższa niż 9,61 euro za godzinę i w ten sposób Francuzi przebili Niemców, którzy ustanowili płacę minimalną na poziomie 8,5 euro za godzinę pracy (między innymi dla kierowców ciężarówek) i rozwiązanie to wprowadzili w życie od 1 stycznia 2015 roku.

Jest to więc próba uderzenia w polski sektor transportowy przez drugą co do wielkości gospodarkę europejską, będąca wyrazem coraz mocniej objawiającego się protekcjonizmu na europejskim rynku.

2. Przypomnijmy tylko, że rząd Ewy Kopacz na początku tego roku, wydawał się bardzo zaskoczony niemiecką decyzją w sprawie płacy minimalnej i jej obowiązywaniem także w odniesieniu do polskiego transportu ciężarowego.

Bardzo zaskoczonym i zbulwersowanym ministrem okazał się szczególnie Janusz Piechociński, który w mediach określił jako skandaliczną decyzję Niemiec w sprawie ustanowieniu minimalnego wynagrodzenia za godzinę pracy na poziomie 8,5 euro i objęcia tym wymogiem także kierowców z Polski, którzy tranzytem przewożą towary przez terytorium tego kraju.

To zaskoczenie i zbulwersowanie było w tym przypadku tym dziwniejsze, że propozycja ustanowienia płacy minimalnej w Niemczech na tym poziomie, znalazła się już w porozumieniu kolacyjnym CDU-CSU-SPD w czasie tworzenia rządu po wyborach parlamentarnych na jesieni 2013 roku (a wiec ponad rok temu).

Już wtedy bowiem postanowiono, że ten poziom wynagrodzenia będzie obowiązywał generalnie od 1 stycznia 2015 roku przy czym dla niektórych dziedzin gospodarki te przepisy miały wejść w życie od 1 stycznia 2017 roku (wśród tych dziedzin nie było jednak transportu).

3. Ministrowie rządu Ewy Kopacz, nie wyjaśnili do tej pory, co robili urzędnicy ich resortów, a także przedstawiciele polskiego rządu w Brukseli przez ponad rok aby ta niemiecka decyzja nie zaszkodziła konkurencyjności polskiego transportu ciężarowego.

Nie pokazali pism w tej sprawie do swoich odpowiedników w Niemczech jakie wysłali w całym 2014 roku i o odpowiedzi na nie, niestety nic nie mówili o swoich interwencjach w Komisji Europejskiej, w sprawie zgodności z prawem europejskim wprowadzonych przez ten kraj rozwiązań.

Prawdopodobnie naiwnie zakładali, że Niemcy podejmując polityczną decyzję o minimalnym poziomie płac, nie będą osłaniali tych dziedzin swojej gospodarki, które są wiodące w Europie.

Po nerwowych interwencjach polskiego ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, udało się zawiesić przepisy o płacy minimalnej przy przewozach tranzytowych przez Niemcy do czasu rozstrzygnięcia przez Komisję Europejską skarg na takie rozwiązanie (najprawdopodobniej decyzja KE w tej sprawie zostanie podjęta w kwietniu tego roku).

Niestety według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, zawieszenie niemieckich przepisów dotyczy tylko 1/3 przewozów realizowanych przez polskich przewoźników, ponieważ przewozy transgraniczne do i z Niemiec, a także przewozy kabotażowe (przewozy wykonywane przez polskich przewoźników na terenie Niemiec), są jednak objęte tymi przepisami.

4. Transport ciężarowy to dziedzina polskiej gospodarki, która przez ostatnie 25 lat bardzo się rozwinęła, obecnie jest to już pod względem wartości obrotów drugi przewoźnik w Europie, szybko goniący lidera czyli właśnie Niemcy.

Niemcy, a teraz i Francja, forsując stosowanie płacy minimalnej także dla polskich kierowców jeżdżących tranzytem przez te kraje, niejako przy zielonym stoliku, pogarszają konkurencyjność swojego głównego rywala w transporcie towarowym.

Miejmy nadzieję, że Komisja Europejska rozstrzygnie (także po zdecydowanych interwencjach polskich europosłów w tym także piszącego te słowa), że te wprowadzone już w życie przepisy o płacy minimalnej w Niemczech i zapowiedź wprowadzenia podobnego rozwiązania przez Francję, są jednak niezgodne z prawem europejskim.

Zbigniew Kuźmiuk